Oko za oko, przestępstwo za przestępstwo - recenzja mangi Mój przyjaciel koziorożec (jednotomówka)

Jestem leszczem i popkulturowym cykorem, który z pełną premedytacją unika ciężkich tematycznie mang, zwłaszcza że niszę przejmowania się rzeczywistością zagospodarowują mi wyskakujące na komórce powiadomienia z serwisu info o kolejnych dziejących się na świecie patologiach. Ale nawet ja, człowiek do szpiku kości przeżarty eskapizmem oraz miłością do światów fantasy, od czasu do czasu lubię sobie sięgnąć po jakąś dającą po głowie mangę, która na chwilę wyrwie mnie z bezpiecznej strefy komfortu. Jedną z takich lektur są Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością oraz Dziennik pisany do samej siebie - seria autobiograficznych komiksów, która początkowo wywoływała we mnie jakiegoś rodzaju współczucie, ale z czasem zaczęła coraz mocniej irytować... i zupełnie nieintencjonalnie uczyć rozpoznawania symptomów poważnych psychicznych zaburzeń. Za inny przykład może robić Sprzedałem swoje życie za 10 000 jenów rocznie, które za fasadą cudacznego konceptu kryje ciekawe rozważania na temat ludzkiej natury i hipotezę zaskakująco często znajdującą odzwierciedlenie w rzeczywistości, że dopóki śmiertelny strach nie zajrzy nam do tyłka, dopóty nie rozumiemy, jak wiele rzeczy możemy (i powinniśmy) robić. A czasami zdarzają się takie prace jak Mój przyjaciel koziorożec dotykające tych najmniej przyjemnych obszarów nastoletniej egzystencji, z którymi chyba nie byłoby przesadą stwierdzić, że większość osób w ten czy inny sposób miała na jakimś etapie nauki wątpliwie przyjemną styczność...



Tytuł: Mój przyjaciel koziorożec
Tytuł oryginalny: Yagiza no Yuujin
Autor: Otsuichi (scenariusz), Masaru Miyokawa (rysunki)
Ilość tomów: 1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: shounen, dramat, tajemnica, supernatural
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)

Stojący na wzgórzu dom rodzinny Yuuyi Matsudy znajduje się w tak specyficznym miejscu, że na balkon przy pokoju nastolatka regularnie zwiewa różne przedziwne przedmioty - czasami są to ubrania o nadmiarowej liczbie rękawów, jakieś niesamowicie stare pamiątkowe albumy z ukończenia szkoły albo inne bezpańskie szczeniaczki... a czasami niezbadana trajektoria wietrznych korytarzy znosi skrawki gazet, które zamiast o przeszłości mówią o tym, co nadejdzie. Jeden ze znalezionych fragmentów opisuje dość makabryczny przypadek 15-latka odnalezionego w toalecie na lokalnym posterunku, który zdecydował się targnąć na własne życie niedługo po tym, jak przyznał się do uśmiercenia innego ucznia. W dniu, w którym wydarzyła się pierwsza zbrodnia skutkująca późniejszym zgonem przytłoczonego winą sprawcy, Yuuya w drodze ze sklepu całodobowego natyka się na stojącego w ciemnej alejce Naoto Wakatsukiego. W świetle reflektorów przejeżdżającego obok samochodu Yuuya dostrzega, że kolega z klasy, który był obiektem brutalnych prześladowań ze strony Akiry Kaneshiro, szkolnego potwora i zwyrodnialca wmieszanego w wiele niepokojących plotek, trzyma w ręku metalowy kij pokryty zakrzepłą krwią i kępkami włosów. Wakatsuki sam z siebie oznajmia, że ślady istotnie należą do jego oprawcy, po czym postanawia po cichu odejść, nie chcąc sprawiać znajomemu problemów na wypadek poszukiwań przez policję. Wtedy jednak do Yuuyi dociera, że nie chce być dłużej bierny wobec cierpienia Naoto, dlatego decyduje się wyciągnąć do niego pomocną dłoń.

Kino.

Od czego by tu zacząć rozpakowywanie opinii na temat Mojego przyjaciela koziorożca... może od trzęsienia ziemi i stwierdzenia, że jest to jedna z absolutnie najlepszych, o ile nie po prostu najlepsza manga, jaka weszła w poczet Jednotomówek Waneko? A przecież zebrało się ich już ponad 80 w budowanym od dekady (!) zestawieniu. Oczywiście nie chcę umniejszać takim Kolegom z klasy, Dear Gene, czy Therapy Game, bo osobiście uwielbiam te BLki, ale trzeba postawić sprawę jasno, że nie są to pozycje dla każdego (w przypadku tych dwóch ostatnich - nawet nie powinny być). Tymczasem po pracę autorstwa Otsuichiego oraz Masaru Miyokawy, mimo jej gatunkowego ciężaru i oznaczenia 16+ sugerującego treści dla nieco starszych nastolatków, spokojnie mogą sięgnąć osoby, które w choćby ograniczonym zakresie mają kontakt z seriami obyczajowymi lub dramatami. No, czyli właściwie wszyscy tak z grubsza. Owszem, mogłoby się wydawać, że motyw prześladowań w szkole zużył się niczym pięcioletnie gacie w kroku, zwłaszcza że wiele serii częściej podchodzi do tematu z równie wielką finezją co Czarodziejki.net, a nie jak Marcowy lew. Mój przyjaciel koziorożec robi to jednak o tyle unikalnie, ponieważ nie obiera perspektywy osoby szykanowanej ani nawet takiej, która wyraża aktywny sprzeciw, przez co sama zaczyna zbierać cęgi, ale chłopaka, który stoi zaraz obok, jest wewnętrznie skonfliktowany i czuje się (słusznie) bezsilny wobec źle zorganizowanego systemu.

Nie ma co, albo fizycznie obiją cię chuligani, albo psychicznie - wyrzuty sumienia

Aż ciężko mi było uwierzyć, że Mój przyjaciel koziorożec jest pracą, która ukazywała się na łamach platformy Shounen Jump+ w 2014 roku. Ani tematycznie nie pasuje ona do uwielbiającej bezpieczny mainstream Shueishy (od czasu do czasu pozwalającej sobie na dużo bardziej brutalne serie, jednak wciąż pozostające co do zasady wartkimi akcyjniakami), ani oprawa wizualna nie sprawia wrażenia, jakby powstała w tym samym czasie, gdy do wymęczonego końca zmierzał wiekowy już Naruto. Wręcz przeciwnie. Gdyby ktoś chciałby mi wmówić, że ta jednotomówka powstała na przestrzeni ostatnich dwóch lat, a Masaru Miyokawa właśnie przygotowywał się do podjęcia regularnej serializacji z potencjałem na światowy hit, to nawet bym się na taką rewelację nie zająknęła. No ale czy naprawdę jest się czemu dziwić, skoro mówimy tu o asystencie samego Yuusuke Muraty, wybitnego rysownika pracującego przy Eyeshield 21 oraz One-Punch Manie? A chociaż stylu obu tych dwóch panów nie da się ze sobą pomylić, zdecydowanie widać, że cenne nauki pobrane u mistrza nie poszły w las. Postacie w Koziorożcu są szalenie ekspresyjne (nawet mocno wycofany Wakatsuki), a kreska - niezwykle czysta, precyzyjna i szczegółowa, jednak chyba największe wrażenie robi zjawiskowe kadrowanie, przygotowane jakby z myślą nie o komiksie, ale o regularnym aktorskim filmie. W połączeniu ze znakomitym skryptem od Otsuichiego, który ma na swoim koncie takie perełki jak choćby oryginalny książkowy Goth, Słyszę twój głos czy Summer Ghost, po prostu należało się spodziewać absolutnie niebanalnego dzieła.

Aż ciśnie się na usta gorzka przeróbka mema z Yu-Gi-Oh! - it could have been me, not him

Ciężki motyw przewodni potraktowany z należytą sprawiedliwością do kompletu z niezwykle kompetentną, podszytą determinizmem intrygą robią tu absolutnie fantastyczną robotę. Na dodatek historia działa wspaniale właśnie dlatego, że jest krótka i zwarta, a mimo to nie traktuje czytelników jak idiotów, pozostawiając im pole do własnych rozważań na temat tego, którą ścieżką podążylibyśmy, gdybyśmy chodzili do szkoły wraz z takim gnojem jak Kaneshiro. Czy wybralibyśmy unikanie konfliktu za wszelką cenę? Kierowali swoje wołania do coraz to wyższych instancji porządku publicznego? A może jednak sięgnęlibyśmy po przemoc? Tylko co wtedy - przyjęlibyśmy winę na klatę czy próbowali zatrzeć ślady zbrodni? Nie chcę zdradzać za wiele, ale muszę przyznać, że rozwiązanie głównego wątku jest szalenie satysfakcjonujące - tym bardziej, że po drodze rozsypano bardzo konkretne podpowiedzi, które pomagają dotrzeć do prawdy stojącej za całą tą przykrą makabreską. Koniecznie zaopatrzcie się w Mojego przyjaciela koziorożca, i to najlepiej od razu w kilka kopii, które będziecie mogli sprezentować swoim bliskim i znajomym przy dogodnych okazjach. Zaręczam, że nawet wytrawni malkontenci po przeczytaniu tej jednotomówki zechcą uznać mangi za naprawdę wartościowe medium.

Nie o taki los wybrańca nic nie robiłem...

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Waneko.

Prześlij komentarz

0 Komentarze