Tytuł: Moriarty
Tytuł oryginalny: Yuukoku no Moriarty
Autor: Ryousuke Takeuchi (scenariusz), Hikaru Miyoshi (rysunki)
Ilość tomów: 15+
Gatunek: shounen, tajemnica, dramat, historyczny
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)
Po rozprawieniu się z Dudleyem Balem - człowiekiem zarządzającym kilkoma burdelami, do których sprowadzał synów arystokratów, a potem kazał sobie płacić za milczenie - udało się zakłócić łańcuch dostaw opium. Trzon organizacji rozprowadzającej narkotyki po kraju wciąż jednak ma się całkiem dobrze i co gorsza bierze sobie na cel Williama, którego na oczach podwładnych porywa w praktycznie biały dzień... Szybko wychodzi jednak na jaw, że to uprowadzona zwierzyna zakpiła sobie z myśliwych i sama przeradza się w oprawcę. William specjalnie dał się bowiem porwać, aby uzasadnić użycie wojska do nalotu na kryjówkę zbirów, którzy odważyli się porwać ukochanego brata jednego z cenionych oficerów. A że "przy okazji" wojsko odnalazło liczne dowody prowadzonego w półświatku szwindlu, no to tylko pogratulować Albertowi, który po całej akcji zostaje nagrodzony przez sekretarza królowej awansem na pułkownika, a zarazem szefa grupy do zadań specjalnych. Z pewnością stanowisko to przyda się przy planowaniu brawurowego przewrotu, który ma sprowadzić wywyższającą się arystokrację do należnego jej parteru.
![]() |
Żeby życie miało smaczek - raz poczciwiec, raz cwaniaczek |
Nie mogę sobie oczywiście odmówić tej przyjemności, żeby nie ponarzekać jeszcze trochę na anime, które mieliśmy okazję oglądać jesienią zeszłego roku oraz na wiosnę obecnego. Po lekturze polskiego wydania mangi dostrzegam bowiem kolejne zmiany twórcze, które niekoniecznie wyszły adaptacji na dobre. W anime pierwsze konsultacje Williama wydawały się ze sobą praktycznie niepowiązane, nie licząc może przyświecającego antybohaterom celu o eksterminacji niegodziwych arystokratów. Znów w mandze już od drugiego tomu wskazuje się, że wszystkie przypadki są skrupulatnie wybierane i służą wzmocnieniu szans na przepchnięcie projektu ustaw zmierzających do równouprawnienia obywateli. Oczywiście nie będę się już rozwodzić nad tym, że wycięto multum pomniejszych "przygód" naszych sprytnych antybohaterów, jak chociażby opisane wyżej porwanie, by dostać się do kryjówki handlarzy opium. Jedyny plus, jaki można zaliczyć na konto anime, to że podczas arcu na Noahticu zarówno obrany na cel arystokrata, jak i wplątany we wszystko plebejusz mieli swoje na sumieniu (dzięki czemu upieczono dwie pieczenie na jednym ogniu i podkreślono, że nie tylko wśród wyższych sfer można znaleźć szumowiny). W mandze ofiara wydaje się być zupełnie przypadkowa i niemalże niewinna, co trochę nadwyręża wizerunek Moriarty'ego jako tego złodupca z zasadami, który zabija wyłącznie gorszych od siebie.
![]() |
Przejdź na ciemną stronę mocy... mamy dużo większy harem do zaoferowania... |
Jako że każdy Lord Vader musi prędzej czy później znaleźć swojego Luke'a Skywalkera, tak i ścieżki Moriarty'ego zaskakująco szybko krzyżują się z niejakim panem Holmesem. Sherlockiem Holmesem. Inkarnacji gagatka o tych personaliach było już w popkulturze co niemiara, a im więcej czasu minęło od jego powstania, tym przybiera ona coraz bardziej groteskowe oblicza. O dziwo jednak Holmes w Moriartym jest aż zaskakująco... normalny. Jak na standardy detektywa o genialnej intuicji, rzecz jasna. Ta bowiem wersja nie jest antropomorficznym psem, myszą zresztą też nie, nie ma różowych włosów, nie walczy w Wojnie o Świętego Graala, nie recytuje rakugo ani nie biega w pieluchomajtkach, nie wygląda jak Benedict Cumberbatch ani tym bardziej jak Robert Downey Jr i poza pewną dozą standardowej ekscentryczności całkiem spoko z niego gość. A skoro mowa jest o Sherlocku, to nie mogło także zabraknąć jego wiernego przydupasa, wytrwałego Piętaszka i gorliwego R2D2 (skoro już rozpoczęłam akapit od nawiązania do Gwiezdnych Wojen). Pojawiła się nawet pani Hudson, która dostała zaskakująco dużo czasu antenowego jak na to, kim pierwotnie była. No ale że staruszkowie są w tej mandze wyjątkowo passe, dlatego stała się z niej wcale ładna, rezolutna... cóż... dalej stara panna.
![]() |
James Ho... ooolender, przecież to nie to uniwersum! |
Zabawne, że w Moriartym poukrywane są nie tylko smaczki nawiązujące do świata Sherlocka Holmesa znanego z publikacji Arthura Conana Doyle'a (czy to pod postacią kultowego już stroju w kratę, czy też użycia personaliów szkockiego autora jako pseudonimu pisarskiego Watsona), ale też do uniwersum... tum-dum-dum-duuum... Jamesa Bonda! I to jeszcze jak! Gdzieś pojawi się nazwa MI6, gdzieś nieoczekiwanie przemknie panna Moneypenny, a ktoś raz na jakiś czas skorzysta z usług wybitnego konstruktora zaawansowanych technicznie gadżetów, który poza normalnym nazwiskiem bywa także nazywany jako Q. Sporadycznie pojawiają się też inne nawiązania czerpiące garściami z bogatej kultury i historii Wysp Brytyjskich - niech pierwszy rzuci kamieniem autor, który osadzając akcję swojego dzieła w samym środku epoki wiktoriańskiej, nie skusił się na zrobienie z Kuby Rozpruwacza chociaż postaci drugoplanowej - niemniej ze względu na detektywistyczne utarczki i brawurowe plany eliminacji niewygodnych oponentów to właśnie duch starego, dobrego agenta 007 unosi się nad całą fabułą. No proszę, dosłownie jak znalazł na premierę najnowszej odsłony filmowego cyklu z udziałem Daniela Craiga.
![]() |
Rzekł znieczulony ósmą kawą medyk rozpoczynając czterdziestą godzinę dyżuru |
![]() |
Było ich trzech, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel... choć raz zagrać w zespole The Beatles! |
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Waneko.
0 Komentarze