Śmiech przez ojcowskie łzy - recenzja mangi Joker: Operacja specjalna (tom 1)

Po współpracy z Disneyem oraz Ubisoftem przyszedł czas na kolejną potężną markę, po którą Egmont zdecydowało się sięgnąć, szukając nowych nietuzinkowych pozycji do poszerzenia swojego mangowego katalogu - i chyba nikogo nie zaskoczy informacja, że wybór padł na doskonale znane (i już prężnie wydawane) DC Comics. Co ciekawe testowanie zainteresowania wielbicieli trykociarzy pozycjami utrzymanymi w czerni i bieli nie będzie się odbywać stopniowo, gdyż niemal od razu pojawił się cały pakiet opowieści, które spokojnie można traktować jako historie dziejące się na alternatywnych Ziemiach. I jak pod koniec lutego 2024 roku do sprzedaży trafiły pierwsze tomy Batmana: Pogromcy sprawiedliwości oraz Jokera: Operacji specjalnej, tak w drugiej połowie marca do tego zestawienia nowości dołączy jeszcze Superman kontra Meshi: Zażarte starcie. Dla każdego coś miłego! Osobiście nie odważyłam się sprawdzić tego pierwszego tytułu, ponieważ moja styczność z Detective Comics jest ograniczona do jednego nieszczególnie udanego podejścia do amerykańskich komiksów, a opis fabuły Batmana sugeruje coś dużo bardziej poważnego i mocniej osadzonego w klasycznym uniwersum. Co jednak wydaje się doskonałym wyborem dla absolutnie niedzielnego czytelnika, który praktycznie całą swoją wiedzę o świecie superbohaterów czerpie ze sporadycznie oglądanych filmów ze stajni Warner Bros. Discovery., to właśnie omawiane na łamach tej recenzji ojcowskie przygody Jokera oraz starcia Supermana toczącego nierówną walkę z przepysznym japońskim jedzonkiem (ale o tym akurat opowiem przy nieco innej okazji).


Tytuł: Joker: Operacja specjalna
Tytuł oryginalny: One Operation Joker
Autorzy: Satoshi Miyakawa (scenariusz), Keisuke Gotou (rysunki)
Ilość tomów: 3
Gatunek: komedia, psychologiczny, okruchy życia, supernatural, seinen
Wydawnictwo: Egmont
Format: 148 x 210 mm

Batman i Joker dozgonnie się nienawidzą, choć jednocześnie żyć bez siebie nie mogą, zupełnie jakby połączyła ich czerwona nić przeznaczenia. Chcecie dowodów? Proszę bardzo! Pewnego razu podczas jednej z gonitw superbohatera za swoim szalonym nemesis dochodzi do nieszczęśliwego wypadku - Joker źle ocenił rozmach kąta, pod jakim wygiął się w swoim popisowym chichocie, dlatego w ostatniej chwili musiał chwycić gacka za pelerynę, by ratować się przed upadkiem z wysokości. Traf chce, że kiedy klaunowi cudem udaje się odzyskać równowagę, Batman już takiego szczęścia nie ma, w efekcie czego po przeleceniu przez barierki wpada prosto do olbrzymiej kadzi z trującymi chemikaliami. Wystraszony wizją utraty swojego odwiecznego wroga Joker rzuca mu się na ratunek, jednak tym, kogo wyławia z odmętów dziwnego roztworu, jest nie podtopiony mężczyzna z kwadratową szczeną, ale... zawodzący wniebogłosy bobas! Towarzystwo czarnego stroju oraz charakterystycznej uszatej maski zdaje się rozwiewać wszelkie wątpliwości co do tożsamości niemowlęcia. Tylko co w takiej sytuacji ma ze sobą począć klaun, skoro w Gotham nie ma już nikogo kompetentnego, kto mógłby stawić czoła jego nieobliczalnym wybrykom? Wtedy też Joker decyduje się wcielić w życie pierwszy plan, jaki przychodzi mu na myśl - a mianowicie postanawia zająć się małym Batkiem i wychować go na pierwszorzędnego pasjonata kucania na gargulcach obrońcę sprawiedliwości!

Bo jak to rzecze filmowa klasyka: wróg a wróg, ale swój, mój, nasz, na własnej krwi wyhodowany!

Czytając Jokera autorstwa Satoshiego Miyagawy i Keisuke Gotou nie sposób nie pomyśleć o takich komiksach jak Yakuza w fartuszku czy Pan Złol ma dziś wolne. Wszystkie te serie łączy obsadzenie w głównej roli jakiegoś typu złoczyńcy - czy to charyzmatycznego psychopaty pragnącego udowodnić wyższość swoich obłąkanych idei ponad superbohaterskimi powinnościami, czy byłego już gangstera o wciąż budzącej postrach aparycji, czy też kosmicznego najeźdźcy planującego podbić Ziemię i uczynić ją sobie poddaną - jak również fakt, że wszyscy wspomniani wyżej antagoniści... wcale nie są tacy straszni, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Przeciwnik kolorowych rangersów ma zadziwiającego hopla na punkcie uroczych pand, pan yakuza zasługuje na tytuł perfekcyjnej pania domu bardziej niż Małgorzata Rozenek-Majdan w piku swojej świetności, natomiast znany wszystkim z "życia w społeczeństwie" Joker nadspodziewanie dobrze odnajduje się w roli samotnego ojca wychowującego nieporadnego bobasa. W efekcie wszystkie trzy wymienione mangi są niezwykle udanymi komediowymi obyczajówkami łączącymi w sobie siłę absurdu z potęgą rozkoszności, zwłaszcza kiedy czarny charakter okazuje się być wcale niezłym kandydatem na funkcjonującego członka współczesnej cywilizacji. Przy takiej lekturze człowiek wprost nie może się powstrzymać przed regularnym chichotem, a ciekawość, z jakim wyzwaniem przyjdzie się zmierzyć złodupcowi w kolejnym rozdziale, nie pozostawia wielkiego pola manewru jak tylko pochłonięcie tomu na jedno przyjemne posiedzenie.

Bo tylko jeden z nas może mieć fikuśne usta!

To, że macki robienia szalonych mangowych parodii sięgnęły nawet tak ultra-poważnego zakątka uniwersum DC jak Gotham, nie jest właściwie niczym szokującym. Co mnie jednak nieustannie dziwi, to umiejętność japońskich wydawnictw do wykopywania spod ziemi znakomitych rysowników, którzy nie dość, że nie popełnili wcześniej żadnego oficjalnego debiutu, to jeszcze są legitnymi fanami marek, z jakimi przyszło im współpracować. O takim Keisuke Gotou wiadomo właściwie jedynie tyle, że przez jakiś czas był asystentem pracującym przy wydawanej już na naszym rynku, niezwykle atrakcyjnej wizualnie serii Kemono Jihen. Niesamowite zdarzenia. Wiedza ta nie oddaje jednak w pełni wybitności warsztatu, jakim posługuje się połowa duetu twórców Jokera. Operacji specjalnej. To, że mamy do czynienia z historią na wskroś niepoważną i obfitującą w gagi nie zwolniło bowiem rysownika z tego, że wszystkie postacie poza bobo-Batkiem prezentuje nad wyraz realistycznie, zwłaszcza w tych momentach, gdy stosuje on niesamowicie szczegółowe, oparte na drobnych kreseczkach cieniowanie. Efekt nie tylko ucieszy koneserów znakomitych rysunków, ale też rozbawi ich do łez za sprawą podbicia kontrastu uroczo-odjechanych perypetii na wskroś dysfunkcyjnej rodzinki. Polecam przy tej okazji zajrzeć również na profil na Twitterze i pozachwycać się niesamowitymi pracami (fanartami oraz projektami własnymi), które Keisuke Gotou regularnie udostępnia.

Ej no, miałeś się nauczyć, jak kucać na gargulcu, a nie papugować pozę Supermana...

O czym zdecydowanie warto wspomnieć jeszcze na sam koniec, to że za przekład świeżutkich nowości od wydawnictwa Egmont odpowiada nie kto inny, jak sam Paweł Dybała - tłumacz doskonale znany polskim czytelnikom ze znakomitej liczby tytułów zasilających wydawnicze portfolio J.P.F-u. To nie kto inny, jak właśnie on odpowiada za zawieszenie lingwistycznej poprzeczki na wyjątkowo wysokim pułapie, zwłaszcza jeśli chodzi o stosowanie nieoczywistych zabaw słownych oraz rozpracowywanie wypowiedzi aż do siódmego dna wgłąb. Tym mocniej cieszy zatem współpraca przy Jokerze: Operacji specjalnej, gdzie odpowiednie tempo podawania bezbeckich żartów i chwytliwych one-linerów stanowi absolutny trzon tej serii. Kumulacja wszystkich wymienionych wyżej zalet sprawia, że oferowana przez Egmont manga z pewnością spodoba się osobom, które uwielbiają różnego rodzaju zabawy konwencją (na przykład mają szczególną słabość do filmu LEGO Batman) bądź pragną wciągnąć w świat DC kogoś, kogo czysto mroczne klimaty aż tak bardzo nie jarają.

I tak to się żyje w społeczeństwie rodzinie

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont.

Prześlij komentarz

0 Komentarze