Rozmiłowanie kontrolowane - recenzja mangi Hosaka i Miyoshi (jednotomówka)

Na przestrzeni ostatniej dekady BLki zmieniły się potężnie nie tylko pod kątem tego, jak wyglądają (czyt. że w ogóle wyglądają, a nie zakrawają o włączenie ich w poczet niskobudżetowych horrorów). Również tematycznie zaczęły wychodzić daleko poza utarte schematy "niskopiennego, płaczliwego uke uparcie napastowanego przez aroganckiego seme wyglądającego jak krzyżówka szafy pancernej z ekierką". Ciekawe jest zwłaszcza to, że autorzy nie boją się eksperymentować nie tylko z miejscem osadzenia akcji czy profesjami bohaterów, ale także z różnicą ich wieku. Dzięki niebiosom coraz rzadziej możemy się spotykać z takimi aberracjami jak Super Lovers czy innymi Boku no Pico, które ukazują nie żadną relację romantyczną, ale podręcznikowe przykłady groomingu. Dziś w najbardziej skrajnych przypadkach - przynajmniej bazując na skrupulatnie wyselekcjonowanych przez polskich wydawców tytułach - młodszy z partnerów akurat wkracza w dorosłość, lecz nawet wtedy zwykle pozostawia się odpowiednią dozę przestrzeni, aby najpierw postacie utwierdziły się w swoich uczuciach, a dopiero potem wskakiwały sobie nawzajem do łóżek. Do tego zbioru możemy zaliczyć między innymi Mojego policjanta, Staromodną babeczkę, Blue! Blue! Blue!, W zasięgu ręki, Dziesięć marzeń przed czterdziestką, Sora i Hara, Dear Gene, czy Królową i krawca. A skoro już o tej ostatniej jednotomówce mowa, to Scarlet Beriko zdaje się darzyć szczególnymi względami motyw znacznej różnicy wieku między partnerami, gdyż w 2021 roku stworzyła kolejną utrzymaną w tym stylu BLkę zatytułowaną Hosaka i Miyoshi.


Tytuł: Hosaka i Miyoshi
Tytuł oryginalny: Hosaka-san to Miyoshi-kun
Autor: Scarlet Beriko
Ilość tomów: 2w1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: dramat, komedia, romans, obyczajowy, boys love
Wydawnictwo
: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)

Znajomość Miyoshiego i Hosaki (których czytelnicy prac Scarlet Beriko mogą kojarzyć ze stworzonej dużo wcześniej jednotomówki Jackass!) zaczęła się dość niefortunnie, kiedy to ten pierwszy robił z ukrycia foty swojemu crushowi pracującemu w salonie mody tego drugiego. Ostatecznie Miyoshi dostał popisowego kosza, natomiast do gry na całego włączył się Hosaka, który nie tylko mocno zaangażował się w relację z młodszym chłopakiem, ale nawet zaproponował wspólne mieszkanie tuż po tym, jak wybranek jego serca na dobre pożegna się ze szkołą średnią. Spłoszony licealista postanowił zerwać wszelkie kontakty z napalonym projektantem i skupić się na egzaminach wstępnych na wymarzoną uczelnię... jednak te nie poszły zbyt pomyślnie, zmuszając nastolatka do wzięcia głębokiego oddechu i ponownego zastanowienia się nad swoim życiem. Po 8 miesiącach Miyoshi przypadkiem natyka się na mieście na Hosakę, na co ten ogromnie się cieszy i z miejsca zaprasza na wizytę do swojej nowej pracowni. Swobodna rozmowa przypadkiem staje się przyczynkiem do spłatania Miyoshiemu małego pikantnego figla, który ten interpretuje na tyle opatrznie, że postanawia zemścić się na Hosace i wytknąć mu publicznie coś równie kompromitującego. Aby móc to zrobić, decyduje się skorzystać z niegdyś wręczonego klucza do mieszkania projektanta i zainstalować na jego komputerze szpiegowskie oprogramowanie umożliwiające mu podglądanie sytuacji przez internetową kamerkę. Dopiero po poznaniu swojego wielbiciela od mocno prywatnej strony do chłopaka dociera, jak bardzo żywione wobec niego uczucia były szczere... i że wcale nie przygasły mimo upływu tych ostatnich spędzonych osobno miesięcy.

Normalnie wytknęłabym, że momentami kompletnie nie widać, kto tu jest 20, a kto 40-latkiem... ale mówimy o Japończykach. U nich to możliwe.

Przyznam, że nie do końca umiem uchwycić, jak brzmiała myśl przewodnia przyświecająca fabule nowej pracy Scarlet Beriko (poza faktem, że Miyoshim ogólnie miota niczym szatan). Choć różnica wieku między bohaterami wynosi niebagatelne 20 lat, wcale nie stanowi głównej osi konfliktu między stronami. No to może najważniejszy miał być wątek godzenia się z nieodwzajemnioną pierwszą miłością i ponownego ruszenia do przodu z życiem uczuciowym? Naaah, mam wrażenie, że to akurat zadziało się totalnie off-screen, gdzieś między wydarzeniami przedstawionymi w Jackass! a tymi zaprezentowanymi tutaj. W takim razie pewnie chodziło o złe nawyki Miyoshiego, który trochę za mocno lubi wchodzić z buciorami w prywatę obiektów swojego romantycznego zainteresowania i sięgać po środki, które w mniej przyjemnej historii należałoby rozpatrywać w kategorii regularnego stalkingu? Niestety pudło - mimo ogromnego potencjału, by bohater wyniósł z tej (podwójnej!) lekcji porządną, bolesną nauczkę, autorka na pół tomu kompletnie zapomina o tym wymyku fabularnym i przerzuca niemal całą uwagę na wątek modowy. Nie oznacza to wbrew pozorom, że tę jednotomówkę czytało mi się źle. Niemniej była to najbardziej chaotyczna manga Scarlet Beriko, jakiej doświadczyłam od... cholera, właściwie od początku śledzenia jej twórczości. Jestem natomiast w stanie uwierzyć, że autorka po stworzeniu 5-tomowego Jealousy potrzebowała zrobić sobie porządny detoks od bardziej złożonych koncepcyjnie fabuł, a że miała już do dyspozycji inną rozgrzebaną wcześniej franczyzę, dlatego zdecydowała się machnąć taki niezobowiązujący spin-off dźwigany na barkach niezwykle ciepło przyjętego Jackass!.

A juści! Na trzymanie się za ręce są o 40 lat za młodzi!

Nawet jeśli nie umiem powiedzieć o fabule nic więcej poza "to skomplikowane", na całe szczęście jednotomówka ta uniknęła widma zaliczenia widowiskowej katastrofy dzięki (jak zwykle) porządnej obsadzie. Tytułowi bohaterowie są niezwykle sympatycznymi, uroczymi gamoniami mającymi solidny problem z tym, żeby się ostatecznie zejść, mimo iż równocześnie nie wykazują większych oporów przed okazywaniem partnerowi swoich względów. Ponadto Scarlet Beriko zdążyła już przyzwyczaić czytelników do prezentowania nadzwyczaj wyrazistych szuj, którym co prawda ciężko zaskarbić sympatię, niemniej czy przeszkadza to, aby śledzenie ich poczynań było nadzwyczaj interesujące? Jak pokazuje to przykład Jealousy - absolutnie nie. Taką właśnie rolę odgrywa w Hosace i Miyoshim pan Kugi, były partner Hosaki, a zarazem prezes modowego giganta. Widok szczęśliwego młodzieńca w towarzystwie swojego eks, który na dodatek kompletnie nie kryje się z odmienną orientacją, okazuje się na tyle solidną zadrą w oku, że personalny konflikt przenosi się również na grunt zawodowy... a to znów uwydatnia, jak małostkowym człowiekiem potrafi być nawet najbardziej obrotny finansowo biznesmen. Mimo to nigdy nie zniża się do naprawdę karalnych zagrywek, ograniczając się "jedynie" do publicznego ośmieszenia bohaterów i pokazania, że to on ma największą kutangę na dzielni jego podejście jest tym jedynym słusznym. I chociaż wiem, że powinnam uważać z wypowiadaniem pewnych życzeń, zwłaszcza w obliczu omawianej tu jednotomówki, ale wcale nie pogardziłabym spin-offem do spin-offa, w którym ukazane zostałyby dalsze, delikatnie zateasowane w epilogu losy pana Kugi.

Nie o takie utożsamianie się z bohaterami fikcji nic nie robiłam

O ile mogę posądzać Scarlet Beriko o wzięcie tymczasowego urlopu jako scenarzystka, to jednak nie można powiedzieć tego samego o rysunkach, które tradycyjnie stoją na najwyższym dla współczesnych BLek poziomie. Ciężko wyrazić w słowach poziom frustracji na myśl o kolejnych ukazujących się na rynku mangach i ich przepięknej szacie graficznej regularnie szpeconej przez świetlne miecze czy tam inne zlewające się z czasoprzestrzenią drągale. To naprawdę zaczyna się mijać z celem, gdy w niektórych historiach na siłę wciska się sceny seksu, ale na wszelki wypadek nie pokazuje się w nich nic dosadnego. Jakby... kurna, zdecydujcie się na coś! Albo chociaż wykażcie się jakąś reżyserską finezją, jak już naprawdę nie możecie przeskoczyć wymagań redakcji! Jeśli natomiast  chcę mieć pewność, że po sięgnięciu po mangę 18+ faktycznie dostanę pikantną opowieść z całym dobrodziejstwem genitalnego inwentarza, to nie dałoby się trafić pod lepszy adres. Oczywiście prezentowanie anatomicznych szczegółów to jedno, niemniej Scarlet Beriko doskonale umie także w samo kadrowanie, dzięki czemu łóżkowe wygibasy wyglądają u niej niczym artystyczne kino z zaskakująco solidnym budżetem. W przypadku Hosaki i Miyoshiego na szczególne pochwały zasługuje sekwencja pewnego, hm, podglądania, kiedy to kadry przedstawiające posilającego się projektanta mody zaczęły się mieszać z sugestywnymi wyobrażeniami Miyoshiego... choć nie będzie to jedyna okazja, kiedy czytelnikom i czytelniczkom może się zrobić nieco cieplej (i to nie tylko na sercu).

Nie ma to jak usłużna kicia, która w razie potrzeby ocenzuruje inną pusię czy tam... khem... bobra...

Mając w pamięci Jackassa!, liczyłam na trochę bardziej jednolitą tematycznie mangę, niemniej i tak bawiłam się nad wyraz dobrze podczas lektury. Jednocześnie chciałabym przestrzec osoby, które rozochociły ostatnie prace Scarlet Beriko i oczekiwały sprezentowania jakichś konkretnych kinków czy nowych odsłon wesołego BDSM-owania, przed posiadaniem wygórowanych oczekiwań. Poziomem waniliowości Hosaka i Miyoshi może spokojnie konkurować z Królową i krawcem, a i tak odnoszę dziwne wrażenie, że nawet kontrast wieku był dużo mocniej uwydatniony w tym drugim tytule. Podsumowując - jeśli kolekcjonujecie mangi Scarlet Beriko, to absolutnie nie ma się nad czym zastanawiać. Jeśli natomiast zastanawiacie się nad zakupem w kontekście wydarzeń z Jackass!... cóż... ich znajomość na pewno byłaby bardzo mile widziana, żeby zrozumieć niektóre zależności między postaciami, aczkolwiek wiedza, że Miyoshi miał kiedyś poważny problem z akceptowaniem swojej orientacji i zachowywał się jak skończony troglodyta w stosunku do ziomka, który mu się wcześniej podobał, powinna raczej wystarczyć, aby móc spokojnie wkręcić się w fabułę spin-offu.

Hosaka i Miyoshi życzą udanych Walentynek - jeśli nie w towarzystwie bratniej duszy, to chociaż ich własnych miłosnych perypetii!

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Waneko.

Prześlij komentarz

0 Komentarze