Mogłoby się wydawać, że przy 10 tomie z rzędu należałoby poczuć jakiegoś rodzaju rutynę czy może nawet spowszednienie historii... ale nie w przypadku Beztroskiego kempingu. Choć minęły już około półtora roku od rozpoczęcia wydawania tej mangi w Polsce za sprawą wydawnictwa Dango, każda kolejna część jest witana przeze mnie z tym samym szerokim uśmiechem i ogromnym zainteresowaniem, co też nowego mogą mi tym razem opowiedzieć dziewczęta z Kółka pod Chmurką. Niby to ja jestem tą starszą i bardziej obytą w dorosłym świecie, ale przy znawcach kempingowych tajników czuję się jak mała, podjarana dziewczynka, której sempaje wyjaśniają masę fascynujących rzeczy. I to rzeczy, których raczej nigdy nie zdecyduję się sprawdzić w praktyce, bo jest ze mnie większy leń niż Chikuwa. Ale - jak udowadnia to najnowsza część - kempingiem można cieszyć się nawet w domowych pieleszach.
Tytuł: Beztroski kemping
Tytuł oryginalny: Yuru Camp△
Autor: afro
Ilość tomów: 10+
Gatunek: przygoda, komedia, okruchy życia
Wydawnictwo: Dango
Format: 182 x 128 mm (bez obwoluty, ze skrzydełkami)
Po wypaśnym trzydniowym kempingu w Izu Kółko pod Chmurką musi nieco zacisnąć pasa i rozejrzeć się za jakąś budżetową wersją odpoczynku na świeżym powietrzu. Na szczęście z pomocą przychodzi otwarta głowa i koleżeńska dłoń - ta pierwsza należy do Chiaki, która angażuje towarzyszki w produkcję tanich palników z aluminiowych puszek, a co do tej drugiej kwestii, to zapleczem dysponuje Ena. Dziewczęta wyruszają więc na łono przydomowego ogródka, gdzie będą podziwiać kempingowy ekwipunek Chikuwy, piec kiełbaski, a nawet przystąpić do produkcji własnych wędlin (Hachiken z Silver Spoon byłby dumny). W tym samym czasie do Shimarin na czacie zagaduje Aya, przyjaciółka Nadeshiko, którą Rin poznała się przy okazji odwiedzin u jej babci. Jako że jest szczęśliwą posiadaczką zaopatrzonego w silnik jednośladu, a wiosna zbliża się już wielkimi krokami, proponuje wspólny wypad na kemping. Oczywiście plany uwzględniają też Nadeshiko, jednak ta ma dołączyć kilkanaście godzin później, rozkoszując się wcześniej samodzielną wyprawą pociągiem.
 |
Takie obrazkowe przewodniki to ja rozumiem!
|
A niech to dunder świśnie! Pech chciał, że tom 10 - póki co ostatni z opublikowanych również w Japonii - urywa w połowie wypad nad rzekę Oi, zostawiając nas z niesamowicie ważnym pytaniem: czy Nadeshiko ostatecznie zdecyduje się na tama curry, czy jednak na mega szaszłyki wieprzowe? Gdybym była na jej miejscu... chyba przeszczepiłabym sobie drugi żołądek, bo tak zwyczajnie byłoby prościej. A już na serio - zadziwia mnie, że autor z pozornie prostej aktywności zawsze umie wyciągnąć coś zupełnie nowego. Po pierwsze robi prawdziwie tytaniczny research, oprowadzając nas po coraz to nowych zakątkach wschodniego Honsiu, ale po drugie za każdym razem bawi się doborem uczestników, przygotowywanymi potrawami czy motywem przewodnim. A to kemping z przypadku, a to w świątecznych klimatach, w samym środku mrozów, połączony ze zwiedzaniem geotopów albo nawet odbywający się w przydomowym ogródku (i to w zestawie z wizytą u fryzjera). Historia ani trochę nie jest powtarzalna, a jednocześnie afro-sensei nigdy nie sięga po żadne absurdalne rozwiązania, udowadniając, że kempingi są absolutnie super same w sobie.
 |
Piesełków nigdy dosyć. Nigdy.
|
Powiewem świeżości jest też obecność Ayi, którą mieliśmy już okazję poznać hen, w tomie 5. Co prawda na razie ciężko mówić o jakiejś próbie prezentacji zniuansowanego charakteru, ale jej interakcje z Rin miały naprawdę świetną, świeżą dynamikę - obie są typami bardziej spokojnych podróżniczek i wiele było takich kadrów, kiedy wyglądały jak urocze siostry-niemalże-bliźniaczki. Oczywiście uwielbiam szaloną ekipę z rdzenia Kółka pod Chmurką, ale taka zmiana tempa sprawdziła się idealnie (tym bardziej że za przeciwwagę robiła Nadeshiko, która nawet podróżując samotnie wygłupia się wprost za trzy). Co ciekawe, tomik wieńczy nie tylko segment z komediowymi scenkami Po szkole, ale też krótki, wyrwany z kontinuum one-shot z nieco starszą Rin, która wybiera się na samotny kemping na zastępczym, trójkołowym motorze. Jeśli z czymś wam się to kojarzy, to absolutnie macie rację! Nie tak dawno temu - bo w maju 2020 - razem z Blu-rayem Heya Camp wyszedł specjalny odcinek Sauna to Gohan to Sanrin Bike, który adaptował właśnie tę historyjkę.
 |
Chlip, chlip, chlip... bo mądrego to aż miło posłuchać...!
|
Jak na jubileuszowy tomik przystało, Dango zapewniło w przedpłacie masę fantastycznych dodatków - po pierwsze dwie błyszczące karty dopełniające kolekcję z najważniejszą obsadą Beztroskiego kempingu. Chyba czas wreszcie zamówić te koszulki do pocztówek i zrobić sobie taki mini-album podróżniczy... Po drugie po dłuższej przerwie dołączona została zgrabna broszurka ukazująca na zdjęciach najważniejsze punkty wycieczek Kółka pod Chmurką (podziwiam i jednocześnie zazdroszczę, bo niektóre miejsca były odwiedzone osobiście przez poczciwe Kluski z wydawnictwa). A po trzecie - rzecz to niezbędna, gdy się człowiek naogląda tych wszystkich rysowanych pyszności - jako dodatek dorzucono notesik z wyszczególnionymi miejscami na listę zakupów, coby zaplanować sobie własny obiad na świeżym powietrzu. Tylko szkoda mi straszliwie, że to na razie tyle, bo Beztroski kemping słynie z naprawdę przeuroczych kolorowych ilustracji.
 |
Azaliż.
|
Z jednej strony to miłe, kiedy można postawić na półce zakończoną serię, więc logika nakazywałaby trzymać kciuki za to, aby Beztroski kemping zbliżał się już do finiszu... ale to absolutnie nie ten przypadek. Nie wyobrażam sobie, żeby temat miał się kiedykolwiek wyczerpać, tym bardziej że został jeszcze cały olbrzymi kawał Japonii do zjeżdżenia i tyle fantastycznych smakołyków z całego świata, które można przyrządzić na kuchence turystycznej. Jeszcze nie do końca to do mnie dotarło, że za dwa miesiące nie będę miała czego wyciągać ze skrzyneczki (btw tym razem pobiłam własny rekord i jak o 13:30 zgarnęłam paczkę, tak o 15:00 po obiedzie już czytałam tomik), ale chociaż tyle dobrego, że za trzy miesiące wraca anime. No i zgodnie z tym, jak to wcześniej zachwalałam - mangę można czytać w kółko (oczywiście z rozsądnymi pauzami na herbatę czy życie w ogóle), więc pewnie skończy się na tym, że zacznę lekturę od początku, trzymając kciuki za sprawnie działający rynek japoński.
 |
Ostatni rzut oka na śliczną, równą, tomikową tęczę i czas ruszać na własne wyprawy!
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Dango.
0 Komentarze