I tu właśnie leży pies poobijany - recenzja mangi Miłość w twoich oczach (jednotomówka)

W ramach stworzonego przez wydawnictwo Dango imprintu - mochiko - wydawane są krótkie tytuły z gatunku BL. W kwietniu pod tym szyldem pojawiła się pierwsza jednotomówka pt. Kwiat i królik, natomiast w czerwcu (z dostawą w lipcu) ukazała się Miłość w twoich oczach, czyli kolejna na naszym rynku pozycja od hagi. Autorka ta ma w Polsce niebywałe wydawnicze wzięcie, bo dopiero co w grudniu 2019 Dango wypuściło Coś między nami, a niedługo potem Studio JG zaproponowało BLkowe fantasy, Miłość doda ci skrzydeł. Póki co dobra passa na Miłości w twoich oczach się skończy, ponieważ autorka ma w dorobku już tylko dwie kontynuowane serie shoujo, ale zobaczymy jeszcze, co przyniesie przyszłość i czy sympatia do wydanych już mang okaże się na dłuższą metę opłacalna. Dość już jednak tych statystyk i rynkowych informacji! Czas przejść do konkretów na temat nowej jednotomówki prosto od zespołu wesołych Klusków.



Tytuł: Miłość w twoich oczach
Tytuł oryginalny: Me ha kuchi hodoni koi toiu
Autor: hagi
Ilość tomów: 1
Gatunek: komedia, drama, szkolne życie, okruchy życia, boys love
Wydawnictwo: Dango
Format: 182 x 128 mm (bez obwoluty, ze skrzydełkami)


Fujino nie ma szczęścia jeśli chodzi o przeprowadzki, ponieważ w swoim krótkim, nastoletnim życiu doświadczył ich dużo za dużo. Jego przeniesienie się do liceum to już piąta taka zmiana w całym edukacyjnym ciągu, więc nikogo nie powinno dziwić, że chłopak wypracował sobie swój własny system obronny, który czyni go niewrażliwym na reakcje ludzi z otoczenia. Z tego właśnie powodu Fujino zawsze i przy każdej okazji posiłkuje się wymuszonym uśmiechem, tuszującym wszelką niepewność czy strach przed odrzuceniem. Pewnego jednak razu, kiedy chłopak udaje się na dach, by pozwolić odpocząć zmaltretowanym mięśniom twarzy od wytężonej pracy, natyka się na odpoczywającego tam... no właśnie, kogo? Fujino wie, że ma do czynienia z kolegą z klasy, ale poza dniem, w którym się przeniósł, kompletnie nie miał z nim styczności. Na dodatek złowroga aura, która unosi się nad śpiącym licealistą, wskazuje, że miewa on regularne zatargi z okolicznymi chuliganami... jednak czy to prawda? A może nie tylko Fujino skrywa zupełnie inne wnętrze niż może się wydawać na pierwszy rzut oka?

Właściwie to wiele rzeczy różni się od tego, co może się wydawać na pierwszy rzut oka - jak charaktery bohaterów czy faktura dołączonej w przedpłacie pocztówki.

Jeszcze przed ukazaniem się mangi, a konkretnie podczas żmudnego procesu redakcji i edycji, wydawnictwo Dango podzieliło się na Instagramie ciekawostką, że w historii gościnnie występuje Bekon, czyli kot jednego z bohaterów Coś między nami, poprzedniej jednotomówki BL autorstwa hagi. O dziwo jest to niezwykle ważna informacja dla czytelników, ponieważ mając świadomość, że jest to łączone uniwersum, można się było już na starcie spodziewać, że także Miłość w twoich oczach będzie taką samą lekką, niewinną historią z samego początku skali shounen-ai. Jeśli ktoś oczekuje konkretów, gorących wyznań i odkrytego mięska - zupełnie nie tędy droga. Ale jeśli macie ochotę na leniwą, relaksującą opowieść o dwóch licealistach, którzy przypadkiem znaleźli bratnią duszę, mimo że czysto teoretycznie wszystko powinno ich dzielić, to ta jednotomówka będzie dobrym wyborem. Dodatkowo jest to pozycja wprost idealna dla wszystkich osób, które dopiero zaczynają przygodę z relacjami męsko-męskimi i nie chcą już na wstępie dostać gołym siurkiem po oczach, próbują łagodnie oswoić rodziców ze swoim hobby lub chcą ich naciągnąć na jakiś bezpieczny, mangowy prezent.

Ale zadatków na strażnika miejskiego odmówić Sotaro nie można.

Obsada jednotomówki jest wyraźnie ograniczona i kręci się niemal wyłącznie wokół dwójki głównych (a przy okazji okładkowych) bohaterów. Fujino wydaje się o tyle ciekawą postacią, ponieważ mamy możliwość poznawania historii z jego perspektywy i wiemy, z jakimi problemami boryka się przez cały ten czas. Ze względu na pracę swojego ojca musi regularnie przenosić się od szkoły do szkoły, dlatego nie tylko nie jest w stanie nawiązać jakichkolwiek długoterminowych relacji (o regularnych przyjaciołach już nie wspominając), to na dodatek przybiera maskę "sympatycznego, wiecznie uśmiechniętego gostka", aby tylko nie czuć się wykluczony przez kolejne i kolejne klasy. Sotaro to znacznie cięższy okaz introwertycznego orzecha do zgryzienia - i to nie tylko przez samego Fujino, ale także z punktu widzenia czytelników. Mogłoby się wydawać, że założenia historii przypominają fabułę 3-tomowego  Rutty i Kodamy, tyle nasz rozrabiaka jest znacznie bardziej małomówny i zamknięty w sobie, przez co również interakcje między bohaterami są mocno oszczędne. I o ile w przypadku Fujino następuje znacząca przemiana charakteru i wyciągnięcie kilku wniosków na przyszłość, tak Sotaro wydaje się być pisany na to samo kopyto. Ba, poza jego relacją z Fujino w jego życiu nic a nic się tak naprawdę nie zmienia, a ludzie jak mieli o nim kiepskie mniemanie, tak z tym zdaniem pozostają już na zawsze (poza małym wyjątkiem, który zostaje wprowadzony dopiero na końcu dodatkowego rozdziału).

No weź! Nie tak się zaczyna rozmowę! Powinieneś raczej zapytać "ile i w jak niskim nominale?"!

Wydanie prezentuje się bardzo ładnie: druk jest nienaganny, tłumaczenie porządne, a dodawana do przedpłat pocztówka wykonana z użyciem folii strukturalnej to niezwykle uroczy gratis. Warto też wspomnieć, że Miłość w twoich oczach powstało trzy lata później niż Coś między nami, dlatego uważny czytelnik (albo zwyczajny fiksat jak ja) jest w stanie zauważyć drobne zmiany w sposobie rysowania - kreska we wcześniejszej jednotomówce wydawała się nieco delikatniejsza i może minimalnie cieńsza, częściej eksperymentowano tam z układem kadrów na stronie czy z samymi ujęciami, a bohaterowie mieli znacznie bogatszy zakres ekspresji. Miłość w twoich oczach jest za to proste i czyste w prawie chirurgicznym ujęciu. Może to za sprawą dużej ilości wymuszonych uśmiechów Fujino i wiecznej martwicy twarzy u Sotaro? Trochę szkoda, że autorka nie miała okazji nieco bardziej poszaleć z mimiką postaci, bo udowodniła już, że dużo potrafi i że jej bohaterowie nie są wcale definiowani przez jedną naczelną cechę charakteru (i dlatego bardzo podobał mi się Koga, który pokazywał cały szeroki wachlarz emocji). Mimo to do samej strony technicznej nie można mieć jakichkolwiek zastrzeżeń, a taka kreska byłaby chlubą dla każdej mangi, niezależnie od przydzielonego gatunku.

Chciałoby się tak zrelaksować twarz, oj, chciało...

Jeśli miałabym się pokusić o ocenę, to Coś między nami podobało mi się trochę bardziej - bohaterowie mieli ze sobą znacznie więcej interakcji, a niegrzeczny Bekon prowokował do ciągłego rozwoju fabuły. No i nawet jeśli było to tylko łagodne shounen-ai, to jednak w samym finale dało się odczuć czające się w tle napięcie seksualne, plus związek Tajimy i Kogi został według mnie ładniej podsumowany. Tymczasem Miłość w twoich oczach jest wyjątkowo spokojne jak na fakt, że jeden z bohaterów regularnie uczestniczy w bójkach. Szkoda trochę tego potencjału i braku miejsca na rozwój Sotaro, choćby poprzez jakiekolwiek retrospekcje czy rozmowy w szerszym gronie osób. Doceniam jednak fakt, że historię poprowadzono bez większych dram, a już-już rodzące się nieporozumienie przy okazji sceny z babcią zostało w piękny sposób rozpracowane na dosłownie kolejnej stronie. Uważam, że to bardzo sympatyczna pozycja, jednak nie dla każdego i nie w każdej sytuacji. Zdecydowanie musicie poczuć potrzebę łagodnego zasłodzenia się zamiast pragnienia na pikantne doznania.

And the winner is...!

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Dango.

Prześlij komentarz

2 Komentarze

  1. Świetna recenzja. W najbliższym czasie na pewno kupię tę mangę. Od tej autorki czytałam już Coś między nami, a teraz czytam Miłość doda Ci skrzydeł. Uwielbiam mangi od Hagi, bo zawsze chciałam przeczytać coś z gatunku BL, ale delikatne, niewinne i bez seksu. W jej mangach jest dokładnie to czego chciałam,poza tym czuć tą chemię między postaciami. I kreska jest naprawdę prześliczna. Uwielbiam czytać twoje recenzje i bardzo lubię podpisy pod kadrami z mang.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za komentarz :) Nie miałam kiedy zrealizować recenzji Coś między nami (pamiętam, że o to dopytywałaś), ale cieszę się, że mogłam się chociaż zrewanżować inną pozycją od hagi. A w kolejce będą następne BLki od Dango i Waneko, więc jest się czym zająć. Też bardzo lubię takie spokojne, cieplutkie historie, które poświęcone są uczuciom - moimi ulubionymi są rzeczy od Asumiko Nakamury (Koledzy z klasy!) i tytuły Ori Mity, szczególnie Przy wspólnym stole (jest zupełnie bez scen seksu, więc gorąco polecam).
      I ogromnie mi miło, że podpisy pod kadrami się sprawdzają :D Może to momentami trochę lamerskie, ale chociaż mogę sobie w nich pozwolić na czerstwe żarty prowadzącego ^^"

      Usuń