Na przestrzeni ostatniej dekady motyw "zamiany ciałami" utarł się w
fandomie mangi i anime tak mocno, że chyba każdy i jego babcia słysząc tę frazę mają w
pierwszej chwili skojarzenia z Kimi no na wa., Yamada-kun to 7-nin no
Majo, Kokoro Connect oraz innego tego typu szkolnoromantycznymi
klasykami. I o ile zabawnie jest się człowiekowi wczuć w takie młodzieńcze perypetie, tak już myśl, że zamiast w ciele sympatycznego kolegi z
klasy można by się obudzić jako zaniedbany dziad w średnim wieku,
który cierpi na łysienie plackowate, hemoroidy oraz chroniczny przypadek ciąży spożywczej... nie brzmi to
już tak lekko i przyjemnie, prawdaż? Czego jednak nie da się ukryć, to faktu, że taka mało komfortowa podmiana staje się przyczynkiem do znacznie ciekawszych życiowo rozważań niż tylko "aha, czyli to tak to jest sikać na stojąco". Obranie tak diametralnie różnej perspektywy może sprawić, że odbiorca takiego dzieła (nie mówiąc już o samych bohaterach) nagle zaczyna doceniać swoją dotychczasową egzystencję bądź jest w stanie dogłębnie zrozumieć problemy kogoś, kto do tej pory wydawał się kompletnie obcy. Wśród mang, które nie boją się podjęcia równie niewygodnych tematów, można wskazać wydane w ramach cyklu Jednotomówek Waneko White Note Pad od Tomoko Yamashity.

Tytuł: White Note Pad
Tytuł oryginalny: White Note Pad
Autor: Tomoko Yamashita
Ilość tomów: 2w1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: josei, dramat, gender bender, psychologiczny, supernatural
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)
Pewnej jesieni doszło do zamiany ciałami między kompletnie nieznanymi, mieszkającymi z dala od siebie ludźmi - nastoletnią, mocno wyobcowaną Haną Odamaki oraz cynicznym, zbliżającym się do czterdziestki Shougo Kine. Stan ten utrzymuje się przez rok i trwa nawet wtedy, gdy wspomniana dwójka przypadkiem natrafia na siebie w rzeczywistości. Okoliczności są o tyle kłopotliwe dla obojga zainteresowanych, ponieważ znajdująca się w ciele mężczyzny Hana straciła dotychczasową pracę w
serwisie samochodowym i skończyła jako zaniedbany cieć, zarabiając
absolutnie psie pieniądze, natomiast Kine pod postacią dziewczyny... rozpoczął intratną karierę jako modelka. Korzystając ze swojej pozycji w magazynie Twiggy, "Hana" postanawia pomóc "Kine" i załatwić mu pracę w dziale edytorskim. Jako że będzie to wymagać nie lada wysiłku w zdobyciu nowych kompetencji, "Kine" postanawia pójść za ciosem i gruntownie zmienić swoje życie, wliczając w to wizerunkowe podstawy. Kolejne tygodnie mijają i gdy wydaje się, że "Kine" wreszcie zaczyna wychodzić na prostą, znajdując wśród pracowników Twiggy wiele bratnich dusz, korzystająca garściami z życia "Hana" zaczyna mieć coraz więcej wątpliwości na temat tego, kim właściwie jest - czy dawnym sobą, który otrzymał nietuzinkową szansę rozpoczęcia życia na nowo, czy zupełnie poplątanym bytem skazanym na samotność przez fakt, jak bardzo od siebie różnią się jego aktualne ciało i wtłoczona w nie dusza.
 |
Z jednej strony brzmi to trochę jak brzydkie posiłkowanie się stereotypami, ale z drugiej - ktoś jednak dostrzegł więcej, niż się na pierwszy rzut oka wydaje
|
Trzeba przyznać, że jednotomówka ta z miejsca skłania do rozważań, jak sami byśmy postąpili, znajdując się na miejscu bohaterów. Czy potraktowalibyśmy takie kompletnie odmienne ciało jako wyrafinowane więzienie? Boską karę? A może jednak szansę na zrobienie czegoś, czego w normalnych, bezpiecznych warunkach pewnie nigdy byśmy się nie podjęli? I co tak właściwie byłoby w tym wszystkim najbardziej przytłaczające? Problem ze zdefiniowaniem własnej tożsamości? Brutalne zawrócenie ze ścieżki realizacji jakiegoś marzenia? Czy utrata kontaktu z najbliższymi? Na pewno wiele zależy od tego, na ile jesteśmy zadowoleni z aktualnego stanu własnej egzystencji, a patrząc na głównych bohaterów White Note Pad - z pewnością nie jest to rzecz tak zupełnie zero-jedynkowa. O ile jeszcze Kine wydawał się zupełnie usatysfakcjonowany swoim dotychczasowym stylem życia, o tyle oryginalna Hana była tak wycofaną, pozbawioną wiary w siebie osobą, że można by się wręcz pokusić o stwierdzenie, że na nią taka gruntowna zmiana perspektywy nie powinna wywrzeć większego wpływu (przynajmniej do czasu). Nie chcę jednak zdradzać zbyt wielu szczegółów, gdyż opowieść nakreślona przez Tomoko Yamashitę naprawdę ciekawie bawi się konceptem oraz tym, kto ostatecznie będzie w stanie wynieść z całej tej sytuacji więcej korzyści.
 |
W sumie każdy z nas jest dziś trochę inny niż wczoraj?
|
Jednocześnie muszę zastrzec, że choć manga opowiada o osobach, które znajdują się w ciałach pod wieloma względami dla siebie obcych, autorka nie wykorzystała nadarzającej się okazji, aby rozwinąć wątek problemów z tożsamością płciową. Właściwie jest wręcz na opak i w przypadku jednej z głównych postaci z fabuły wyziera cokolwiek kłopotliwe założenie, jakoby to, co akurat dyndało/nie dyndało między nogami, było w stanie w stosunkowo krótkim czasie wpłynąć na czyjąś (wydawałoby się całkiem jasno określoną) orientację seksualną. Jakby... okej, rozumiem kwestię jakiegoś rodzaju pogodzenia się z losem, zwłaszcza że bohaterowie nie mieli podstaw sądzić, że podmiana zostanie kiedykolwiek odwrócona, ale to tym bardziej powinno dać im motywację do walki o to, aby w długoterminowej perspektywie żyć w zgodzie z wewnętrznym ja, nie według powinności narzuconych przez cielesną powłokę. Być może błędnie to wszystko odebrałam, niemniej skoro w ogóle zaczęłam mieć takie myśli, to manga wyświadcza cokolwiek niedźwiedzią przysługę wszystkim osobom, które walczą o prawa normalizujące procedurę korekty płci oraz uświadamiają społeczeństwo, że mózg i ciało nie zawsze muszą iść ze sobą w parze.
 |
To nie ja, to moja Schauma!
|
Normalnie jestem dość cięta na nudne, czyste tła, oszczędne cieniowanie czy mało wyraziste designy postaci, jednak takie komiksy jak White Note Pad rządzą się zupełnie odrębnymi prawami. Mocno przypomina on bowiem dzieła Asumiko Nakamury (autorki m.in. Kolegów z klasy oraz Utsubory) albo Tsubasy Yamaguchi (twórczyni Blue period), w których szkicowe kontury rysunków są traktowane z nieco większą umownością, a od ilości detali ważniejsza dla prowadzonej opowieści jest kompozycja obiektów na kadrze lub kadrów względem siebie. I pod tym kątem nie mam Tomoko Yamaguchi nic do zarzucenia. Przez fabułę White Note Pad po prostu się płynie, a chociaż tomik liczy sobie przeszło 360 stron, ani się obejrzałam, gdy dobijałam do ostatnich kartek finałowego rozdziału. Co również trzeba pochwalić, to nasze rodzime wydanie, które zostało wyróżnione specjalną formą obwoluty. Przypomina ona grubą tekturę zastosowaną chociażby w kilku innych pozycjach z cyklu Jednotomówek Waneko (w tym w Opowieści o Białej Księżniczce oraz Sadako i koniec świata), jednak zamiast niewielkich, regularnych wypukłości, na White Note Pad widać estetyczne poziome żłobienia. Nadają one tomikowi takiej szlachetnej szorstkości doskonale korespondującej z projektem obwoluty przypominającym wymięty papier - zapewne czystą białą kartkę, do której bohaterowie regularnie się odwołują, mając na myśli swoje rozpoczęte na nowo życia.
 |
Też bym chciała, żeby mój cellulit dało się wyjaśnić specjalnym typem obwoluty...
|
Lektura White Note Pad wzbudziła we mnie masę różnych uczuć... choć nie zawsze były one pozytywne. Decyzje podejmowane przez bohaterów niejednokrotnie wywołały moje szczere oburzenie lub podskórną frustrację, jednak wydaje mi się, że był to efekt najzupełniej zamierzony. Na początku historii mamy obrać pewną perspektywę, która z biegiem rozdziałów ulega stopniowej zmianie, aż wreszcie dochodzi do nas, że - wybaczcie mi tę metaforową gimnastykę, ale boję się, że mogę zbyt łatwo zaspoilować kierunek fabuły - obstawiliśmy nie tego konia w wyścigu. Zresztą, samo zakończenie także przysporzyło mi małego bólu głowy. Na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem pozytywne i podnoszące na duchu, niemniej odnoszę wrażenie, że w rzeczywistości sprowadza się ono do mimowolnego wyrażenia zgody na pasożytowanie jednej osoby na drugiej. Trik polega jednak na tym, że w sumie tak to już w życiu bywa, a postać, która ma stać się "żywicielem", właściwie nawet woli trzymać się takiej pokrętnej relacji niż nie zyskać nic i wrócić do punktu wyjścia. Polecam na własnej skórze (oczach?) przekonać się, jak ocenicie zachowania postaci, bo nawet jeśli manga nie będzie zgodna z waszym spojrzeniem na świat, to gwarantuję, że stanie się źródłem wielu ciekawych, wartościowych refleksji.
 |
Dla dobra fabuły - wypadałoby!
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze