Tytuł: The Walking Cat. Apokalipsa zombie oczami kota
Tytuł oryginalny: Walking cat
Autor: Tomo Kitaoka
Ilość tomów: 3
Gatunek: okruchy życia, horror, sci-fi, seinen
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)
Kiedy doszło do apokalipsy zombie, znany nam świat tradycyjnie poszedł w pi... no, w rozsypkę. Nie tylko ludzie starają się jednak poradzić sobie w nowej rzeczywistości. Koty również - tak jak ten, na którego przypadkiem natrafia niejaki Jin Yahiro. Mężczyzna przypadkiem rozdzielił się ze swoją żoną, Satoko, i aktualnie próbuje ją za wszelką cenę odnaleźć. Problem w tym, że podczas realizowania tej misji ogromnie doskwiera mu samotność. Do tego stopnia brakuje mu kontaktu z jakąkolwiek rozumną istotą, że gdy zauważa białego kocurka, który podczas pogoni za myszą niechcący natrafia na bandę wygłodniałych truposzy, postanawia go w te pędy ocalić. Zwierzę decyduje się odwdzięczyć i prowadzi Jina do swojego domu. Tam spotykają rosłego mężczyznę oraz jego zapadłą w śpiączkę żonę. Kobieta okazuje się być kocią mamą, która przed nastaniem końca świata opiekowała się stadkiem kociaków, w tym Yukim, czyli dobrze nam znanym białaskiem. Wydaje się, że wraz z odstawieniem zwierzęcia prosto do rąk jego dawnych właścicieli Jin będzie się musiał pożegnać ze swoim krótkoterminowym towarzyszem, jednak ten ma nieco inne plany na przyszłość. Jak to koty miewają w zwyczaju podążać własnymi ścieżkami, tak i Yuki postanawia potajemnie załadować się do plecaka Jina, by razem z nim ruszyć w dalszą podróż celem odnalezienia żywej lub rozkładającej się Satoko.
![]() |
Swoją drogą przygotowany zestaw dodatków ma niezłe zastosowanie na wypadek apokalipsy - można napisać rodzinie na pocztówce o punkcie zbiórki i przyczepić ją magnesem do lodówki! |
Tak się ciekawie złożyło, że po recenzji Sadako i końcu świata wciąż pozostajemy w temacie mang Waneko, które dzieją się w postapokaliptycznym świecie, a przy okazji doskonale łączą ze sobą sceny humorystyczne i elementy grozy. Bo tak - chociaż ciężko jest pozazdrościć sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie The Walking Cat, manga wcale nie koncentruje się na wszechogarniającej beznadziei czy tęsknocie za tym, co utracone. Wręcz przeciwnie. Perypetie przeżywane przez człowieka i kota wydają się stanowić cudowną odtrutkę na całe zło zarażonego świata. Choć Jin i Yuki niejednokrotnie muszą się przedzierać przez hordy zombie, to większość czasu antenowego zajmuje nie walka z żywymi trupami, ale eksplorowanie opustoszałego świata, poznawanie innych ocalałych - z którymi współpraca czasem się układa, a czasem niekoniecznie - i po prostu radzenie sobie z tym, co akurat ma się pod ręką. Raz te przygody będą się sprowadzały do rozbicia prowizorycznego obozu w mocno przetrzebionym sklepie wielobranżowym, gdzie zostały jeszcze resztki przydatnych do użycia wiktuałów (w tym, oczywiście, pucha z kocią karmą), a raz obserwowanie, jak potrzeba przedłużenia gatunku weźmie nad kocurkiem górę, na co zakłopotany mężczyzna nie będzie mieć innego wyjścia jak tylko pilnować, by nic nie przeszkodziło przyjacielowi w godach.
![]() |
No cóż... ekstremalne warunki wymagają ekstremalnych środków zapewnienia prywatności? |
Szczególnie interesującym zabiegiem - co sugerowały już same okładki - jest zmiana ludzkich bohaterów, w otoczeniu których będzie się kręcił tytułowy kocurek. Oczywiście nie zamierzam spoilować niczego konkretnego, ale raczej możecie się spodziewać, że okoliczności, w jakich dojdzie do przetasowań w obsadzie, nie zawsze będą miłe. Cóż... właściwie to podobnie jak miało to miejsce w przypadku The Walking Dead (i to bardziej komiksowego pierwowzoru autorstwa Roberta Kirkmana niż nieco zachowawczej serialowej adaptacji), do którego nawiązuje manga Tomo Kitaoki, nie powinniśmy się przywiązywać do absolutnie nikogo. Ale to jest właśnie istotą serii traktujących o zombiakach. Kryzysowa sytuacja niejednokrotnie eksponuje to, co w ludziach bywa najlepsze lub najgorsze, a kiedy zaczynamy się emocjonalnie angażować w wątki poszczególnych bohaterów, dosadnie nam się przypomina, że w obliczu apokalipsy nikt nie nosi wystarczająco grubego plot armoru, aby żyć długo i szczęśliwie (nie mówiąc już o ocaleniu świata). Jednocześnie to nie walka z truposzami ma być tu najważniejsza. Ona stanowi zaledwie dressing dekorujący znacznie bardziej niejednorodną sałatkę złożoną z trudnych wyborów, szans na odkupienie oraz pojedynczych ludzkich tragedii. No, i kocich oczywiście też.
![]() |
Zważywszy na ilość serwowanych smakołyków nawet się nie dziwię, że dla niektórych kot może się wydawać idealną racją żywnościową na ciężkie czasy... |
![]() |
Przy takich kadrach można się poczuć, jakby się oglądało program National Geographic w wersji komiksowej |
No i jeśli kochacie koty. Miłośnicy kotów z całą pewnością będą szczerze usatysfakcjonowani tą lekturą ;)
![]() |
Nabycie kota w worku nie zawsze musi oznaczać coś niemiłego |
0 Komentarze