Mangi, które kręcą się wokół motywu współpracy ludzi z demonami albo innymi youkai, zwykle okazują się być miłymi, ciepłymi, odprężającymi czytadłami idealnymi do konsumpcji tuż przed snem. Dodatkowo starają się pokazać, że w nadnaturalnych istotach mimo sprawiania dość groźnych pozorów tkwi jednak sporo pozytywnych cech. Tym stał chociażby Posępny Mononokean, Strażnik domu Momochi, Iruma w szkole demonów, Księga przyjaciół Natsume czy nawet Niepokonana Jahy. Tymczasem Piekło bez kwiatów nie tylko nakazuje czytelnikom stale mieć się na baczności jeśli chodzi o intencje demonów (Shiroshiego nie liczymy, bo jest akurat półkrwi księciem), to jeszcze niejednokrotnie pokazuje, że ludzie nie pozostają w tym aspekcie dłużni, mając na sumieniu zbrodnie, które nawet obywateli podziemi potrafią zdrowo zniesmaczyć. Nie da się ukryć, że stanowi to spory powiew świeżości wśród dostępnych na rynku serii, tym bardziej że manga ta jeszcze nie wkracza na terytorium pełnoprawnego horroru, ale daleka jest od udawania sympatycznego fantasy przymykającego oko na to, ile w społeczeństwie kryje się szumowin.
Tytuł: Piekło bez kwiatów
Tytuł oryginalny: Jigoku Kurayami Hana mo Naki
Autor: Yoru Michio (scenariusz), Ruka Todo (ilustracje)
Ilość tomów: 6+
Gatunek: horror, tajemnica, psychologiczne, moce nadprzyrodzone
Wydawnictwo: Dango
Format: 182 x 128 mm (bez obwoluty, ze skrzydełkami)
Po rozgryzieniu tajemnicy kryjącej się za istnieniem pokoju ze zwierciadłem wieszczącym śmierć, zgromadzeni w Isola Bella goście natrafiają na bezgłowe zwłoki, na które nieco wcześniej w ciemności natknął się Seiji. Ku zaskoczeniu wszystkich (no, może poza dwoma wytrawnymi detektywami) nie jest to jednak truchło pana domu, jak należałoby sądzić po noszonej szacie, ale... tułów należący do zmarłej Riko. Kawałeczek po kawałeczku niepasujące lub brakujące do tej pory puzzle wskakują na właściwe miejsca, tworząc spójny, acz zatrważający obraz głębokiej patologii trawiącej całą rodzinę Ayatsuki, w której prym wiódł nie kto inny, co genialny lalkarz i właściciel posiadłości, Koji. Jego obsesja na punkcie córki, która miała być jego najdoskonalszym dziełem, stała się przyczynkiem do całego ciągu tragedii z wielkim finałem rozgrywającym się w samym środku burzowej nocy. Co ciekawe, to nie odkrycie tożsamości sprawcy okaże się jednak największym wyzwaniem, ale zapędzenie go w kozi róg, dlatego Shiroshi musi się zdecydować na wyjątkowo niestandardową zagrywkę. Będzie to jednak konieczne, zwłaszcza że morderca nie zamierza poprzestać na dotychczasowych ofiarach i ma na swoim celowniku także demonicznych detektywów...
 |
Dodatki do Piekła bez kwiatów to obok Beztroskiego kempingu moja ulubiona forma gratyfikacji za rzucanie pieniądzem w przedpłaty
|
Przyznam, że tym razem poczułam się odrobinę zawiedziona rozwiązaniem zagadki i wskazaniem sprawcy odpowiedzialnego za całe zamieszanie. Z jednej strony był to całkowicie zrozumiały wniosek, zwłaszcza jeśli miało się w pamięci to, co działo się w poprzednich dwóch tomach. Z drugiej jednak strony zalatywało to trochę złamaniem reguł powieści kryminalnych zebranych przez Ronalda Knoxa (i nie, nie chodzi mi o tę mówiącą o braku Azjatów). Nie mogę napisać nic więcej, żeby już całkiem nie zepsuć zabawy, jednak mam wrażenie, że finał arcu wypadłaby o niebo lepiej, gdyby poświęcono mu jeszcze odrobinę więcej miejsca. Czy jednak tego chcemy, czy nie, autorki nie pozwolą nam zbyt długo rozpamiętywać "przygody" na Isola Bella, bo na końcu tomu pojawia się przedsmak kolejnej sprawy... oraz nowa demoniczna persona, która najwyraźniej będzie kreowana na głównego antagonistę, a zarazem szarą eminencję pociągającą za sznurki zza kulis. Było raczej oczywistym, że taki Odoro Rindo to zaledwie płotka, którą fajnie się dissuje, niemniej nie stanowi on dla naszego zgranego duetu większego zagrożenia. Tymczasem wygląda na to, że ktoś próbuje bardzo aktywnie zamieszać w wyborach na następcę władcy piekła...
 |
Dla każdego - coś nekromanckiego
|
Co za to bardzo mnie ucieszyło, a wręcz rozczuliło w tym tomie, to to, że choć daleko Shiroshiemu, Seijiemu i Beniko do bycia rodziną, jednak to, co wspólnie tworzą, z całą pewnością można nazwać domem. I to domem, do którego każde z wymienionej trójki chce wracać. Nie da się ukryć, że trop dysfunkcyjnej rodzinki czy rodzinki stworzonej z przypadku w ostatnich latach podbija serca coraz większej rzeszy odbiorców popkultury - a tu mamy przecież do czynienia z wyjątkowo wybuchową mieszanką indywiduów. Weźmy pod uwagę chociażby takiego Shiroshiego. Z jednej strony wyjątkowo ciężko jest go rozgryźć, gdyż kieruje się chłodną dedukcją godną prawdziwego demona, niemniej z drugiej strony ludzka połowa jego pochodzenia wciąż przebija się na wierzch osobowości, czy to w sprawiedliwym osądzaniu grzeszników, czy luźniejszym zachowaniu wobec Seijiego. Znów Seiji nie wiadomo, jak by skończył (a skończyłby najpewniej w rynsztoku i z kosą między żebrami), gdyby Shiroshi z wyrozumiałością nie prowadził za rękę swojego wannabe Watsona. Najnormalniejsza z nich wszystkich wydaje się o dziwo postać najmniej ludzka, czyli Beniko - złota rybka służąca Shiroshiemu pod postacią człowieka. Choć nie jest szczególnie wylewna, stanowi ogromną podporę dla naszego duetu śledczych.
 |
Rzadki to widok, ale za to jaki satysfakcjonujący!
|
Bardzo podoba mi się też to, że chociaż kolejne konsultacje sprawiają wrażenie totalnie epizodycznych dochodzeń, to jednak nie są tak zupełnie randomowe - nowy arc o kryptonimie "Siedlisko węży" będzie opowiadał o sprawie, która została zgłoszona przez postać drugoplanową odgrywającą pomniejszą rólkę w pierwszym śledztwie wspomaganym przez magiczne oczko Seijiego. I chociaż to taki drobiazg, to wydaje się szalenie naturalne, aby bohaterowie wchodzący w kontakt z Shiroshim (i nie kończący jako strącani do piekła grzesznicy) częściej zwracali się do niego w razie problemów natury moralnej. Jeszcze ciekawiej zapowiada się to, że centralną postacią nowej historii będzie dziewczyna, która tak jak Seiji dysponuje ponoć mocą widzenia przestępców pod postacią demonów. Co jednak z tego wszystkiego wyniknie, okaże się dopiero w tomie 6., do którego wypatrywania gorąco was zachęcam - oczywiście dopiero po nadrobieniu pięciu wcześniejszych części piekielnie dobrego Piekła bez kwiatów!
 |
I to niezmiennie od pięciu tomów
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Dango.
0 Komentarze