Nie byłabym pierwsza, druga ani nawet dwudziesta w kolejce, gdybym chciała przyrównać fabułę Talentless Nany do "krzyżówki My Hero Academia z Among Us". Zamiast tego zdecydowałam się sięgnąć po nieco bardziej malowniczą metaforę i napisać, że jest to historia, która powinna przypaść do gustu fanom tych serii, które po słodkim pierwszym rozdziale strzelają odbiorcę po pysku i zaciągają go w gęste krzaki, gdzie robią bardzo brzydkie rzeczy z jego pierwotnymi oczekiwaniami. Dokładnie tak, jak to dawno dawno temu zrobiło Gdy zapłaczą cykady, jak nieco później tymże śladem podążyło także Szkolne życie! oraz jak w obecnym wiosennym sezonie anime robi to Shokei Shoujo no Virgin Road (i to ku szczeremu strapieniu fanów isekajów ze stulejarzowymi protagonistami). Bo tak, szczęśliwie dla nas raz na jakiś czas w twórcach odzywa się nieokiełznany zew plottwista i zamiast czekać nie wiadomo ile na bombastyczny finał, wzorem Hitchcocka zaczynają od trzęsienia ziemi, by napięcie mogło już tylko rosnąć.

Tytuł: Talentless Nana
Tytuł oryginalny: Munou na Nana
Autor: Looseboy (scenariusz), Iori Furuya (rysunki)
Ilość tomów: 9+
Gatunek: horror, dramat, tajemnica, psychologiczny, shounen, supernatural
Wydawnictwo: Waneko
Format: 175 x 125 mm (standardowy)
Na wyspie pośrodku oceanu znajduje się pewna szkoła, do której chodzą obdarzeni supermocami nastolatkowie, przygotowujący się na walkę z wrogami ludzkości - przerażającymi monstrami, które pojawiły się na świecie około pięćdziesiąt lat wcześniej. Co gorsza, wedle podręczników niektóre osobniki dorównują intelektem ludziom i potrafią skrywać swoją prawdziwą postać, próbując dorwać obdarzone talentami dzieciaki, zanim one zdołają wyeliminować ich. Póki co jednak... pewnego dnia do klasy dołącza dwójka nowych uczniów. Jedną z nich jest pogodna Nana, której usta praktycznie się nie zamykają, na co wpływ ma zapewne jej zdolność czytania innym w myślach. Nana siada obok Nanao Nakajimy, wycofanego chłopaka gnębionego przez kolegów za bycie tchórzem i beztalenciem. Tak naprawdę skrycie marzy on jednak, aby stać się przywódcą, który godnie poprowadzi całą grupę w walce z wrogami ludzkości. Nana ze wszystkich sił stara się go w tym celu wesprzeć i jak się okazuje - czas spędzony z dziewczyną stopniowo kruszy skorupę, w której Nanao uparcie się skrywał. Gdy podczas pojedynku o stołek przewodniczącego klasy własnym ciałem osłania on kolegów przed przypadkową kulą ognia, dezintegrując ją swoją mocą, starania chłopaka wreszcie zostają dostrzeżone i docenione. Nana jest przeszczęśliwa, gratulując na osobności Nanao awansu na przewodniczącego... po czym bezceremonialnie zrzuca go z klifu, realizując pierwszy z wielu punktów swojej misji - eliminacji wrogów ludzkości, którymi w rzeczywistości mają być obdarzeni mocami nastolatkowie.
 |
Chyba nie ma lepszego sygnału wieszczącego solidnie krawędziową fabułę niż połączenie bieli, czerni i oczojebnego różu
|
Zdaję sobie sprawę, że kto miał ochotę sprawdzić, o co biega z Talentless Naną, ten miał ku temu mnóstwo czasu i okazji. Dość napisać, że w sezonie jesiennym 2020 roku emitowane było anime adaptujące całe 4 tomy mangi, natomiast rodzime wydanie znajdujące się pod pieczą ekipy z Waneko ukazuje się od października 2021 roku i liczy już sobie 3 tomy. Na tym etapie gimnastykowanie się, aby ukryć główny plottwist serii, trochę mija się z celem, choć mam ku temu jeszcze jeden istotny powód. A mianowicie czasami dobry spoiler nie jest zły, zwłaszcza jeśli chodzi o tak diametralną zmianę tonu całej historii. Komuś, kto spodziewał się landrynkowej historii o dzieciakach z supermocami, Talentless Nana mogła zniknąć z radaru natychmiast po ogłoszeniu zapowiedzi, a poza frontem obwoluty tomu 2. niewiele sugeruje, że wnętrze skrywa całkiem pokręcony, niejednoznaczny konflikt na poziomie "superbohaterskiego" Death Note'a. Dlatego w przeciwieństwie do wielu recenzji, które słusznie starają się nie psuć niespodzianki, zdecydowałam się uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, skąd właściwie wzięły się te trzy pierwsze tagi opisujące powyższą serię.
 |
Gdzieś tam w alternatywnym uniwersum musiała być z tego wcale niezła seria shoujo
|
A wynikają one z tego, że Nana okazuje się być pierwszorzędną antybohaterką. Ciężko tak do końca sympatyzować z bezwzględną, momentami okrutną zabójczynią, jednak nie sposób też całkowicie potępiać jej misji, kiedy maluje się przed nami widmo katastrofy, którą może wywołać wymknięcie się mocy spod kontroli - czyli identycznie, jak ma to miejsce we wspomnianym na wstępie Shokei Shoujo no Virgin Road. Istotne podobieństwo między tymi dwoma seriami jest jeszcze jedno, niemniej byłby to już zbyt duży spoiler psujący radość z poznania potężnego zwrotu akcji z końcówki 1. tomu, dlatego pozwolę sobie tylko połechtać waszą ciekawość i nie wspominać o tym nic więcej. W każdym razie Nana jest naprawdę kompetentną asasynką, choć nieznajomość mocy przeciwników oraz fakt, że musi działać dyskretnie, mocno ograniczają pole jej manewru. Dodatkowo - żeby nie było tak miło i jednoznacznie moralnie - osoby, które ma okazję sprzątnąć Nana, są osobnikami z całego barwnego spektrum indywiduów. Raz udaje jej się pozbyć zupełnie przeciętnego nastolatka, o którym ciężko cokolwiek powiedzieć, innym razem zabija wyraźnie porządnego gościa z właściwym kodeksem moralnym, a jeszcze kiedy indziej trafia się skończony śmieć, który faktycznie miałby wszelkie predyspozycje do tego, aby stać się śmiertelnym zagrożeniem dla ludzkości. W takim razie czy wszystkie te śmierci są absolutnie konieczne? Ciężko powiedzieć, a i Nana miewa od czasu do czasu pewne wątpliwości.
 |
Czyli człowiek człowiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi
|
Jeśli chodzi o szatę graficzną, to
Talentless Nana jest komiksem zupełnie okej. Oczywiście niemal natychmiast bije po oczach pewnego rodzaju sztampowość projektów postaci - z całym szacunkiem dla Kyouyi, ale widziałam tego białowłosego kwiatu co najmniej ćwierć animcowego światu - przez co wrażenie imersji trochę się gdzieś rozmywa, nie wspominając już o głębszych doznaniach artystycznych. Jeśli szukacie czegoś w tym stylu, lepiej wam będzie z tomikiem
Kakegurui albo od razu całymi piętnastoma. Nie przeszkadza to jednak zupełnie w budowaniu złowieszczego klimatu odseparowanej od świata wyspy, gdzie jeden za drugim znikają kolejni (zdawałoby się przepotężni) nastolatkowie, ponieważ z tym Iori Furuya radzi sobie znakomicie. Przypomina mi to
Danganronpę, gdzie pod wierzchnią warstwą kiczu również krył się groteskowy thriller. Choć doskonale wiemy, jaki jest cel Nany i kogo sobie w danym momencie upatruje za ofiarę, za każdym razem duet autorów potrafi nieźle zaskoczyć czytelnika, w jaki sposób ostatecznie dojdzie do morderstwa lub co bohaterka zrobi, aby zatuszować swój udział w całej sprawie. W takich chwilach, ba, właściwie to w całych rozdziałach odpicowana strona wizualna przestaje odgrywać taką istotną rolę, a liczy się tylko to, czy udało się wywołać u czytelnika stan stuporu. A tu się to z pewnością powiodło.
 |
Karty takie jak ta dołączana do 2. tomu Talentless Nany to jeden z nielicznych przykładów, kiedy trójwymiarowa waifu jest lepsza niż ta w 2D
|
Od dawien dawna lubiłam porządne kryminały, jednak takie odwrócone kryminały - czyli historie o dokonywaniu morderstwa doskonałego lub przynajmniej dobrze zakamuflowanego - zaczynają mi się podobać chyba nawet bardziej. Ostatnio Moriarty radził sobie w tym względzie dość różnie, skupiając się w dalszych tomach na jasnej stronie mocy, dlatego pojawienie się w mojej biblioteczce Talentless Nany okazało się prawdziwym zrządzeniem losu. Anime nie oglądałam, dlatego tym przyjemniej pochłaniałam kolejne krwawe arce, przez które Nana musiała się przedrzeć, jednocześnie nie dając po sobie poznać, że ma za zadanie wybić wszystkich w pień. W końcu na szali znajduje się wiele milionów istnień... ale czy na pewno? Mam w tym względzie pewne podejrzenia, zwłaszcza że autorzy nie uciekają od cokolwiek niejednoznacznych sytuacji. Z niecierpliwością będę zatem wypatrywać kolejnych tomów, trzymając kciuki za to, że moja dedukcja zaprowadzi mnie dalej niż takiego Kyouyę...
 |
O proszę - niby to seria dla młodzieży, a jednak znajdzie się tu i bohater do utożsamiania się przez starych, nienadążających za slangiem millenialsów
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze