Wiosna 2022 jako sezon anime przyniósł nam wiele interesujących konceptualnie serii, w tym Tomodachi Game, które z miejsca zaczęto porównywać do południowokoreańskiego serialu Squid Game. Tak, tego samego, który rok temu zrobił na Netflixie istną furorę. Osobiście bardziej niż do Squid Game (którego, nomen omen, nie miałam jeszcze okazji zobaczyć) pokusiłabym się o zestawienie tegoż anime z Kakegurui, ponieważ o ile mi wiadomo, nikt podczas gier życia nie traci, natomiast faktem jest, że bohaterowie obu serii operują kwotami i długami stanowczo przewyższającymi ich możliwości finansowe plus często nie mogą sobie odmówić robienia niepokojących grymasów. Żeby jednak nie było, że ten wstęp ma stanowić pieśń pochwalną na cześć Tomodachi Game, nowego zbawcy gatunku - w rzeczywistości nie ma się czym ekscytować, ponieważ niezależnie od porównania, jakie bym ostatecznie wybrała, emitowana przez ostatnie trzy miesiące bajka znajduje się na poziomie budżetowej błyskotki z Aliexpressu. Jeśli chcecie obejrzeć - a już najlepiej przeczytać - coś naprawdę dobrego i hazardowego, lepiej wziąć się za polskie wydanie Kakegurui, które wyskoczyło już daleko poza to, co swego czasu zaadaptowało na anime studio MAPPA.

Tytuł: Kakegurui - Szał hazardu
Tytuł oryginalny: Kakegurui
Autor: Homura Kawamoto (scenariusz), Toru Naomura (rysunki)
Ilość tomów: 15+
Gatunek: shounen, tajemnica, psychologiczny, szkolne życie, dramat
Wydawnictwo: Waneko
Format: 175 x 125 mm (standardowy)
Wielkie Zgromadzenie - turniej, który powołano do życia na potrzeby wyłonienia ścisłego grona pretendentów do fotela przewodniczącego/przewodniczącej samorządu prywatnej Akademii Hyakkao - wkracza w decydującą fazę, a w niej... dojdzie do siostrobójczej walki pomiędzy Yumeko Jabami a Mary Saotome! Wielu oczywiście wieszczy rychłe zwycięstwo znanej maniaczce gier hazardowych, co tylko tym bardziej wjeżdża Mary na ambicje. Co jak co, ale nie zapomniała ona, że ma z Yumeko bardzo stare rachunki do wyrównania, plus na szali ważyć się będzie pragnienie wygrania wyborów i objęcia najważniejszego stanowiska w szkole. Tymczasem na zapleczu transmitowanych rozgrywek Terano wraz z pomocnikami w tajemnicy przed zawodniczkami wdraża plan skupowania głosów "szkolnego plebsu", skrytego pod płaszczykiem bukmacherskich zakładów. Nieco wcześniej Sayaka pokrzyżowała jej szyki oficjalną ofertą każdorazowego przebijania ceny zaproponowanej przez Terano, jednak oferując wysoki zarobek poprzez udział w hazardzie może stosunkowo niskim kosztem zgromadzić pokaźną sumkę aż 200 głosów, i to niezależnie od tego, kto w całym Wielkim Zgromadzeniu ostatecznie wygra. Tak się przynajmniej na pierwszy rzut oka wydaje, ponieważ ostatnie, czego należy się spodziewać po Yumeko, to trzymania się standardowych zagrywek i działania zgodnie z cudzym schematem...
 |
Układanie panoramy z tomików Kakegurui wymaga nie mniejszego pomyślunku niż do gier hazardowych
|
Niesamowite jest to, że Mary przez cały czas odkąd Yumeko dołączyła do Akademii i poddała się szałowi hazardu była w stanie doskonale kamuflować kompleks niższości, który podskórnie wobec niej czuła. Jasne, raczej nigdy nie kryła się z tym, że jej komitywa z Jabami to taka znajomość dość grubymi nićmi szyta (działająca przede wszystkim w myśl zasady "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem") i jeśli już, to traktowała ją bardziej jak cenną sojuszniczkę w grach, nie materiał do prywatnych zażyłości. Ale żeby w jej podświadomości niczym cienka zadra nieustannie tkwiło gorzkie wspomnienie o ich pierwszej grze, która skończyła się dla Mary publicznym upokorzeniem i widowiskowym upadkiem na samo dno rankingu dłużników... co jak co, ale tego to się po obecnej Saotome nie spodziewałam. Nie znaczy to jednak, że jej zachowanie jest w jakikolwiek sposób niezrozumiałe. Wręcz przeciwnie, Mary miała wszelkie podstawy, aby te poczucie krzywdy w niej narastało, tym bardziej że do momentu zorganizowania Wielkiego Zgromadzenia nie miała okazji ponownie zmierzyć się z Yumeko jako przeciwniczką. Dodatkowo nawet podminowana Mary ani na chwilę nie traci fasonu, przez co wciąż pozostaje jedną z moich ulubionych - jeśli nie absolutnie najulubieńszą - postacią z całego kręcącego się hazardem uniwersum.
 |
Bo jak to rzekł młody Pawlak z Samych Swoich, "jak ja się napatrzę, tak dobrze, i w nocy się przyśni, to jej tak nienawidzę, że strach" |
W 14. tomie na scenę wkroczyła... pardon, wjechała Terano, która w końcu przeszła solidną przemianę w stosunku do tego, co wiedzieliśmy o niej na samym początku historii z wyborami i dołączeniem do Akademii Hyakkao młodych członków Stu Żarłocznych Rodzin. Ba! Mało tego! Zimny wzrok ten sam, nawyk pomiatania zachłyśniętych hazardem ludźmi ten sam, ale to nie jest czystej wody antagonistka! To zupa jest z brukse... znaczy, to dziewczyna, która po prostu została wychowana w taki sposób, aby dla dobra własnego oraz innych "Bamich" podejmować skalkulowane na chłodno działania. Pomijając jednak to, że chciałaby kompletnie spacyfikować Kirari i odebrać jej możliwość decydowania o czymkolwiek - a już na pewno o losach Japonii poprzez trzymanie w garści dzieci szych tego kraju - cechuje ją ogromna lojalność, szacunek i empatia wobec bliższych i dalszych kuzynów (ale nie tylko). Nie jest to zresztą jedyna postać, która na ostatniej prostej wyborów pokazuje ciekawy, nieoczywisty charakterek. Przyszedł również czas na rozwój Ririki połączony z wglądem w daleką przeszłość bliźniaczek Momobamich, kiedy to mała Kirari była stworzeniem dosłownie podniesionym do kwadratu. I co tu dużo mówić - uwielbiam sytuacje, kiedy underdog wreszcie decyduje się wyjść z cienia swojego pana (pani?) i stwórcy, udowadniając mimochodem, że nie ma takiego złodupczenia i w ogóle to walić wszelkie toksyczne więzi.
 |
Biedna Temida - nasza jest niewidoma, a w Kakegurui jeździ na wózku inwalidzkim...
|
Mając za sobą lekturę wszystkich 15 tomów serii, chciałabym ponownie wypowiedzieć się na temat autorów
Kakegurui, a zwłaszcza pana Homury Kawamoto, który odpowiada za scenariusz. I wiecie, co jako pierwsze ciśnie mi się na usta? Że ten człowiek jest po prostu absolutnie niemożliwy. Niemożliwy w swoich doskonale wyliczonych i rozplanowanych rozgrywkach. Kunszt jego wyobraźni nie polega tylko na tym, że wpada na intrygujące pomysły na gry hazardowe, z których każda jest naprawdę wyjątkowa i nadawałaby się do wdrożenia w prawdziwych kasynach. No, dobra, może poza tymi z udziałem Midari. Tak, zwłaszcza tymi. Wyżyny zmyślności godne ścisłej topki szachistów osiągnął bowiem (póki co) w tomie 13., gdzie tak poprowadził grę w karciane kamień-papier-nożyce, że w pięciu regulaminowych rundach bohaterki zużyły na swoje triki i odczytywanie ukrytych intencji idealnie całą talię, i to zgodnie z założeniami, że każdego symbolu było ni mniej, ni więcej jak dokładnie 21 kart. Nie umiem sobie nawet wyobrazić, ile kilogramów papieru i metrów ołówkowego rysika musiało zostać zużyte na rozrysowywanie tej idealnej konfiguracji, która zaprowadziła Yumeko i Mary do właśnie takiego efektownego rozstrzygnięcia, ale... wybaczcie mi greenpeace'owcy, zdecydowanie było to tego warte.
 |
W tej szkole to nie odkrycie. To absolutna norma
|
Wraz z 15. tomem dogoniliśmy wydanie japońskie, choć jeśli mnie wyliczenia nie mylą, lada chwila powinniśmy dostać informację o ukazaniu się w oryginale tomu 16. Tak czy siak, od tego momentu szalona rozgrywka wyraźnie spowolni, co będzie tym bardziej odczuwalne, bo gdzieś na horyzoncie zaczyna już majaczyć zalążek wielkiego finału. Wszak w grze pozostało już tylko kilku liczących się graczy, podobnie jak kończą się już unikalne konfiguracje, w jakich można rozgrywać kolejne potyczki. Ech, ciężko będzie żegnać się z tą mangą. Na samym początku przygody z Kakegurui (i to jeszcze w wersji anime) mocno wątpiłam, czy serii z takim wymagającym motywem przewodnim uda się utrzymać równie wysoki poziom przez tyle rozdziałów, bo jednak wymyślanie pokręconych gier i jeszcze bardziej pokręconych szacher-macherów na urozmaicenie ich przebiegu stanowi nie lada wyczyn. Tymczasem dziś głęboko kłaniam się duetowi autorów, bo ani historia nigdy nie zawiodła mnie choćby w najmniejszym calu, ani rysunki nie przestały być zjawiskowo-hipnotyzujące. No i jeszcze Waneko naprawdę się postarało przy naszym rodzimym wydaniu, decydując się chociażby na strukturalne obwoluty i kilka ślicznych dodatków do zakupów w ichnim sklepiku.
Więc jeśli chcecie zaszaleć z zakupami, to zdecydowanie zróbcie to z Szałem hazardu.
 |
Yumeko nigdy się nie zmieni... na całe szczęście dla historii!
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze