Diabeł z niej, nie pokojówka! - recenzja mangi Służąca z piekła rodem (tom 1)

Motyw pokojówek paradujących w czarnych sukienkach z białymi fartuszkami, co to żadnej pracy się nie boją, nawet takiej brudnej... czy może szczególnie takiej brudnej... przewija się w mangach nie od dziś i nawet nie od wczoraj. Tylko z tych tytułów, które w ciągu kilku minionych dekad miały szczęście pojawić się na polskim rynku, dałoby się uzbierać wcale zacny szwadron mniej lub bardziej wojowniczych służących. Mamy bowiem Robertę z Black Lagoon, Mey-Rin z Kuroshitsuji, Plejady z Overlorda i Fredericę z Re:Zero, pod pewnymi względami również Hayasaka z Miłość to wojna i Misaki ze Służącej Przewodniczącej by się nadawały do tej przebojowej drużyny czyścicielek... że już nawet nie będę wspominać o tych zupełnie wdzięcznych i niewinnych przedstawicielkach pomocy (nie tylko domowej) jak tytułowa bohaterka Emmy wraz z połową tamtejszej obsady czy Mine z Fruits Basket. No a dzięki wydawnictwu Dango już od maja do tego elitarnego grona dołącza zupełnie świeży narybek występujący w mandze o wiele mówiącym tytule Służąca z piekła rodem.


Tytuł: Służąca z piekła rodem
Tytuł oryginalny:  Kimi wa Meido-sama 
Autor: Shotan
Ilość tomów: 5+
Gatunek: shounen, komedia, akcja, romans, okruchy życia
Wydawnictwo: Dango
Format: 182 x 128 mm (bez obwoluty, ze skrzydełkami)
 
Normalnie kiedy w japońskim domu słyszy się nieoczekiwane pukanie do drzwi, zwykle należy się spodziewać nachalnego domokrążcy próbującego wcisnąć naiwnemu klientowi rewolucyjny odkurzacz (albo od razu trzy). Tym tokiem myślenia kieruje się również nastoletni Hitoyoshi Yokoya, który pewnego letniego ranka słyszy takowy podejrzany sygnał, jednak jakież jest jego zdziwienie, gdy na progu swojego domu zastaje ubraną w gustowny strój pokojówki młodą kobietę, która pyta o możliwość zatrudnienia w roli służącej. I to nie byle jakiej służącej, bo takiej, której sam Sebastian Michaelis by się nie powstydził... przynajmniej pod kątem pozbywania się ludzkich śmieci. Z tymi nieożywionymi idzie jej bowiem znacznie, znacznie gorzej, co nakazuje poddać w poważną wątpliwość, czy Hitoyoshiemu - przypomnijmy, że uchodzi on za całkowicie przeciętnego, spokojnego nastolatka - potrzebny jest na stanie akurat asasyn w spódnicy. Chłopak ma jednak ogromnie wrażliwe serduszko i widząc, że samozwańcza służąca z zabójczymi referencjami nie ma się gdzie podziać, postanawia ją "przygarnąć" i nauczyć wykonywania wszelkich prac domowych... a przy okazji także zupełnie normalnego życia.

Trzeba pochwalić, że nawet w obliczu braku kolorowych stron wydawnictwo Dango nie daje za wygraną i wyciąga z tylko sobie znanej otchłani unikalne grafiki do kart postaci!

Seria rozpoczyna się dość kameralnie, bo przez większość 1. tomu mamy do czynienia niemal wyłącznie z dobrodusznym Hitoyoshim oraz naszą nieporadną życiowo pokojówką/Xue/Yuki. Co prawda trochę ciężko utożsamiać się z naszą specyficzną heroiną, gdyż nie każdy miał okazję przetrwać morderczy, piorący mózg trening na zabójczynię doskonałą, natomiast mocno w tej kwestii nadrabia Hitoyoshi, który w dzieciństwie musiał się zmierzyć z rozwodem rodziców i odejściem mamy. Ciekawe jest również to, że chociaż na samym początku widzimy głównego bohatera w chałupie zawalonej stertami śmieci, po wprowadzeniu się nieporadnej pokojówki nie krzywi się ani nie narzeka, że musi pokazywać, jak należy wykonywać domowe obowiązki, tylko z uśmiechem na ustach zabiera się do pracy. I jest to zaskakująco prawdziwy schemat zachowania - gdy widzimy, że ktoś panikuje bardziej od nas, mimowolnie narzucamy sobie rolę trzeźwo myślącego przywódcy, a gdy zapraszamy kogoś w nasze progi, jako gospodarz staramy się dogodzić gościowi trzy razy bardziej niż gdybyśmy mieli zająć się tylko sami sobą. Więc potrzeba znalezienia swojego miejsca na świecie nie dotyczy wyłącznie naszej tytułowej bohaterki, ale posiadanie rodziny, o którą należy dbać, w takim samym stopniu - o ile nawet nie bardziej - wpływa na rozwój Hitoyoshiego.

CV na miarę naszych czasów

Po lekturze pierwszych dwóch rozdziałów trochę się bałam, że seria z takim mało wyrafinowanym zawiązaniem fabuły natychmiast wskoczy w szufladkę przaśnego ecchi, a główny bohater pobłogosławiony przez los nieobecnością rodziców i towarzystwem pięknej niewiasty na kwadracie będzie co i rusz wpadał w jakieś zboczone tarapaty... ale nie. Jeśli już ktoś w tarapaty wpada, to niemal wyłącznie pokojówka i to tylko w takie, które są całkowicie PG-13. Wydawałoby się, że osoba, która dysponuje doskonałymi umiejętnościami skrytobójczymi, nie będzie mieć nawet najmniejszych problemów z obsługą czegoś tak prostackiego jak mop i wiadro, jednak szybko wychodzi na jaw, że proza życia bywa niejednokrotnie bardziej wymagająca niż celny rzut noża w potylicę (Loid i Yor ze SPYxFAMILY gorąco pozdrawiają). Widać też, że Służąca z piekła rodem nie zamierza się skupiać wyłącznie na komediowych interakcjach między dwójką kompletnie od siebie różnych bohaterów - choć oczywiście pozostaje to ważny element tej mangi - ale w dużej mierze chodzi tu o rekonwalescencję naszej doświadczonej przez los zabójczyni, by poprzez dołączenie do normalnej, kochającej się rodziny powróciła ona na łono prawego społeczeństwa.

Do isekaja jeden krok, jeden jedyny krok nic więcej~

Seria jest wydawana w Japonii od 2020 roku, co stanowi całkiem dużą podpowiedź w kwestii tego, jak prezentuje się szata graficzna. A prezentuje się wprost wyśmienicie. Chociaż Shotan wydaje się stosunkowo świeżym twórcą, nie tylko nie szczędzi na tłach, ale dysponuje też znakomitym zmysłem kadrowania, sprawnie żonglując zarówno perspektywą, jak i użyciem rozładowujących napięcie chibików. Doskonale działa też kreacja naszej zimnej, z pozoru wyrachowanej pokojówki. W normalnych warunkach jest to niesamowita piękność o niewzruszonym, przepastnym spojrzeniu (producenci nawilżających kropel do oczu ją nienawidzą), jednak kiedy Hitoyoshi odkrywa przed nią sekrety codziennych, trywialnych przyjemności - jak chociażby jedzenie wieprzowego kotleta polanego pysznym sosem czy głaskanie po brzuchu puchatego psiaka - wychodzi z niej zupełnie zwyczajna dziewczyna niemogąca się powstrzymać od robienia słodkich, choć wciąż mocno oszczędnych min. Porównanie jej do Komi z Komi-san wa, Comyushou desu. może być pewnym nadużyciem, ale to mniej więcej podobny archetyp postaci, która w niespodziewanych momentach zniewala czytelników (i nie tylko) swoim naturalnym urokiem... no i w sumie obie te niewiasty mogą się poszczycić długimi, czarnymi, przyozdobionymi gęstą grzywką włosami oraz hipnotyzująco migdałowymi oczętami.

Na bezkomiu i pokojówka Komi

Służąca z piekła rodem powinna idealnie przypaść do gustu fanom innej serii ukazującej się nakładem wydawnictwa Dango, a mianowicie Kiedy yakuza zostaje niańką. Co prawda mamy tu swego rodzaju odwrócenie dynamiki głównego duetu - zamiast dorosłego mężczyzny i małej dziewczynki śledzimy poczynania młodej kobiety i nastoletniego chłopaka - natomiast cała reszta to wypisz-wymaluj obyczajowa opowieść o tworzeniu cokolwiek dysfunkcyjnej rodziny, która mimo początkowych nieporozumień oraz morderczych zapędów jednej ze stron powoli odnajduje w życiu zrozumienie, harmonię i tęczowe kucyki pony. Albo chociaż puchatego kotka/pieska. Na dodatek obie te mangi od czasu do czasu uderzają w naprawdę poruszające, dramatyczne tony, które jednak nie przytłaczają, a tym bardziej podkreślają wartość słodyczy, która towarzyszy bohaterom przez większość czasu antenowego. Gorąco polecam zapoznać się bliżej ze Służącą z piekła rodem i z całych sił trzymam kciuki, aby przy wydawaniu kolejnych tomów Japończycy byli już znacznie łaskawsi w akcepty materiałów.

Bo w rodzinie nic nie ginie, czyli człowiek człowiekowi stryjkiem

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Dango.

Prześlij komentarz

0 Komentarze