Fantasy to z pewnością gatunek, który święci na rynku mang i anime największe triumfy. Dość powiedzieć, że na fantasy opierają się praktycznie wszystkie najpopularniejsze shouneny czy seineny, a i wśród shoujo te najpoczytniejsze - a zarazem najdłuższe - tytuły często są osadzone w nie do końca normalnych realiach lub przynajmniej korzystają z jakichś nadnaturalnych motywów. Jeśli jednak chodzi o mangi BL... cóż... nie można powiedzieć, że nic się w tej kwestii nie dzieje, jednak wciąż jest to bardziej nisza niż równoprawny reprezentant kategorii. Na myśl przychodzi mi kilka tytułów, w tym Vassalord oraz Loveless, których można niejako uznać za prekursorów podgatunku, niemniej zdecydowana większość "magicznych" BLek wyszła na przestrzeni zaledwie 2-3 ostatnich lat. Trend zapoczątkowało Waneko z Mnichem i pająkiem oraz Theo, niemal równolegle Studio JG wydało Miłość doda ci skrzydeł, po czym rok później poszło za ciosem i dołożyło jeszcze Szczęście w nieszczęściu, aż wreszcie fantasy BLki na powrót zagościły w cyklu Jednotomówek Waneko wraz z Love is Money oraz dwiema wypuszczonymi w niedługim odstępie czasu pozycjami od Hibari Momojiri: Wampirem z życzeniem śmierci i niesamowicie świeżutkimi Łzami księżycowej meduzy.

Tytuł: Łzy księżycowej meduzy
Tytuł oryginalny: Tsukiyo no kurage wa koi ni naku
Autor: Hibari Momojiri
Ilość tomów: 1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: yaoi, fantasy, romans, supernatural, komedia
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)
Sosuke to stereotypowy egzemplarz dzianego gościa, któremu dobrobyt niczym woda sodowa mocno uderzył do głowy, przez co kompletnie stracił on poczucie wartości relacji międzyludzkich na rzecz umawiania się z wieloma panienkami naraz. Jeden z rzadkich ludzkich odruchów objawia się u niego w momencie, gdy zauważa, jak rzeczy jego zmarłego dziadka są usuwane z rodzinnej posiadłości - wśród wszelkiej maści szpargałów, antyków i mebli dostrzega akwarium z wciąż pływającą w jego wnętrzu niewielką meduzą. Sosuke przypomina sobie, jak w zamierzchłych czasach dziadek opowiadał mu, że gatunek ten określa się mianem nieśmiertelnej meduzy i że on sam hoduje ją od swojego dzieciństwa. Nie chcąc, żeby te starania poszły na marne, jak również będąc zauroczony wdziękiem malutkiego, różowiutkiego parzydełkowca, młody mężczyzna postanawia zaopiekować się żyjątkiem. Kiedy organizuje stanowisko w swoim pokoju i upewnia się, że meduza ma odpowiednie warunki do dalszej egzystencji, zmęczony Sosuke siada na fotelu i ucina sobie drzemkę... a gdy przenosi się do świata snu, spotyka tam niezwykle piękną ludzką istotę, która w zamian za ratunek pragnie odwdzięczyć się poradą w sprawach sercowych. Sosuke myśląc, że ma do czynienia jedynie z ułudą, stwierdza, że skoro może wyrazić swoje najszczersze pragnienia, to chciałby miłości tejże właśnie zjawiskowej istoty. Jak się okazuje już po pobudce, nie był to do końca sen, a w miejsce meduzy w pokoju głównego bohatera pojawia się wiotki chłopak imieniem Mitsuki.
 |
Odpowiedzialne życie we dwoje, level autopilot
|
Hibari Momojiri najwyraźniej bardzo spodobało się tworzenie BLek osadzonych w klimatach fantasy, bo po Wampirze z życzeniem śmierci, który był jej pierwszą pracą dla magazynu Marginal, ponownie zdecydowała się, aby w roli tytułowego bohatera osadzić istotę o nie do końca prozaicznym rodowodzie. W przeciwieństwie jednak do Leo, który należał do absolutnej klasyki gatunku gładkolicych potworów spotykanych w szeroko pojętej popkulturze, przy tworzeniu Łez księżycowej meduzy autorka postanowiła pójść w kompletnie przeciwną stronę i oprzeć historię na unikalnej postaci oraz związanej z nią ciekawostce biologicznej, o której mało kto raczej słyszał. Okazuje się bowiem, że wspomniany w mandze gatunek nieśmiertelnej meduzy (Turritopsis nutricula) istnieje naprawdę i chociaż nie udokumentowano przypadku, aby potrafiła się ona zamieniać w gołego, uroczego, lewitującego młodzieńca kochającego miłością absolutnie dozgonną, warto docenić, że mangaczka przyłożyła się do zrobienia konkretnego researchu. Swoją drogą to i tak zabawne, że w obu przypadkach Hibari Momojiri upodobała sobie akurat te stworzenia, które mają to szczęście (nieszczęście?), by żyć w opór długo... o ile oczywiście nie dołoży się starań, aby zrobić im konkretne kuku.
 |
Szlag! Przecież zaraz zacznie się nowy sezon roztapiania się w komunikacji miejskiej!
|
O ile pomysł na postać Mitsukiego i jego wpływ na rodzinę Sosuke jest niesamowicie interesujący, tak wydaje mi się, że z Łez księżycowej meduzy dało się wycisnąć o wiele więcej potencjału niż zostało to ostatecznie ukazane. Żałuję zwłaszcza tego, że nie rozwinięto jego relacji z dziadkiem Sosuke, choć podejrzewam, że wtedy odbiór dziejących się aktualnie wydarzeń mógłby być jeszcze bardziej, hmm... dyskusyjny. W przypadku Leo z Wampira z życzeniem śmierci udało się naprawdę dobrze zbalansować jego dziecinny zachwyt współczesnym światem (w końcu trochę go ominęło podczas ostatniej "drzemki") i dojrzałość wynikającą z ponadprzeciętnie długiej egzystencji. Jeśli jednak chodzi o Mitsukiego, sprawa jest znacznie bardziej niejasna, a przez to problematyczna - owszem, funkcjonuje już co najmniej od jakichś 60-70 lat, jednak jak można wyczytać między wierszami, jego dotychczasowe życie ograniczało się głównie do czterech (pięciu?) ścian akwarium i biernego słuchania/oglądania tego, co mówił do niego/pokazywał mu dziadek Sosuke. Nie można więc powiedzieć, aby charakteryzował się jakąkolwiek dojrzałością, choćby i taką pasującą do kompletnie innej epoki... a to sprawia, że nawet jeśli jego ludzkie ciało jest w pełni ukształtowane, emocjonalnie plasuje się na poziomie co najwyżej wczesnoszkolnym. Czy ktoś taki mimo to mógłby być bohaterem romantycznej historii? Według mnie jak najbardziej, o ile tylko zadbano by o odpowiednią dozę wyczucia i subtelności. A czy działa w ramach pełnokrwistego yaoi, które nie stroni od scen seksu? Mam co do tego pewne wątpliwości...
 |
Oj tam, oj tam... jedno dyndające parzydełko wte czy we wte już nie robi wielkiej różnicy, prawda?
|
Choć nie minęło dużo czasu między powstaniem Wampira z życzeniem śmierci a stworzeniem Łez księżycowej meduzy (upłynął zaledwie rok), odniosłam wrażenie, jakby wcale już niezły warsztat Hibari Momojiri jeszcze się poprawił. W przypadku Sosuke raczej nie ma się nad czym rozwodzić - chłop jest ogromnie przystojny, lecz nie odbiega w swej atrakcyjności od kanonów japońskiego bishounena, co to musi być wysoki i smukły, a przy tym łyskać na wszystkie strony szarmanckim uśmiechem i mieć ciemną, roztrzepaną na wszystkie strony grzywę niczym rasowy protagonista isekaja. Dla równowagi ogromnie podoba mi się to, w jaki sposób autorka zaprojektowała Mitsukiego. Wydaje się on spowity taką eteryczną aurą niesamowitości, a jego ludzka postać świetnie oddaje prawdziwą naturę bohatera - szczególnie uroczo prezentują się jego włosy, które na poziomie grzywki przypominają rozcapierzony parasol meduzy, natomiast wijące się tuż przy karku kosmyki to wypisz-wymaluj wiotkie parzydełka. Na dodatek w chwilach emocjonalnego pobudzenia wokół jego głowy pojawiają się iskry przypominające ni to błyski załamującego się w morskiej toni światła, ni to sparkle rodem z mang shoujo. To całkiem proste zabiegi, niemniej nie sposób dzięki temu zapomnieć, że przez cały ten czas mamy do czynienia z historią spod szyldu fantasy.
 |
Wszyscy mają sparkle - mam i ja!
|
Pomijając może zupełną końcówkę historii, kiedy to czytelnika zaczynają trapić nie lada wątpliwości na temat tego, do jakiej właściwie kategorii wiekowej należałoby przypasować Mitsukiego i czy to już przypadkiem nie podpada pod jakiś paragraf, mangę tę czytało mi się naprawdę dobrze. Jest miłym, cieplutkim, uroczo narysowanym średniakiem z zadatkami na ukazanie naprawdę wartościowego przesłania, gdyby to nie postanowiło umknąć gdzieś pod zwałami obligatoryjnej yaoicowej dramy. Widzę jednak znaczny postęp w twórczości Hibari Momojiri również na poziomie konstruowania fabuły, a jak się człowiek przekopie przez tę warstwę bajkowego romansu, pod spodem czai się kawał naprawdę tęgiej obyczajówki. Poza uczuciowymi fiflakami wykręcanymi przez naszą główną parę gołąbków, fascynujące tło stanowi bowiem historia wuja Sosuke, który postanowił porzucić rodowe konwenanse na rzecz związania się z ukochaną kobietą... co doprowadziło go do przedwczesnej śmierci z przepracowania, a jego siostrzeńca - do stawiania wygód ponad miłosne uniesienia zgodnie z wtłaczanymi mu przez resztę rodziny "mądrościami". Podobnie więc jak przy Wampirze z życzeniem śmierci, nawet jeśli jednotomówka ta jest w pewnych aspektach niedoskonała, to wciąż skłania do naprawdę ciekawych rozważań.
 |
Patrząc na tę ilustrację zaczęłam się zastanawiać, czy Mitsuki to aby na pewno personifikacja meduzy, czy może jednak huby drzewnej...
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze