Przypadek to czy nie, ironia losu czy też inne potajemne puszczenie oczka ze strony polskich wydawnictw, jednak fakty są takie, że sporo pojawia się na naszym rynku gej-mang, w których głównymi bohaterami są jakiegoś rodzaju artystyczne dusze. Takiego Givena i całą główną obsadę zaangażowaną w grę w zespole raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, podobnie jak Nieznajomego na plaży/Nieznajomego pośród wiatru rozpoczynającego się ucieczką młodego pisarza w Bieszczady nad morze czy skupionego na tematyce strojnych kapeluszy Canisa, który już niebawem doczeka się reedycji. Wiele wzniosłych profesji kryje się także w różnego rodzaju jednotomówkach - w Królowej i krawcu występował zarówno (zgodnie z tym, co podpowiada tytuł) utalentowany krawiec, jak i nagradzany projektant wnętrz, cała fabuła Rozmytego zmierzchu skupiała się na poczynaniach członków kółka filmowego, w Głębi ostrości przedstawiono pasję jednego z głównych bohaterów do fotografii, a W zasięgu ręki ukazało zawód tatuażysty jako wcale nie tak wolny od dziwnych humorów weny. Znów w najnowszej pozycji z cyklu Jednotomówek Waneko - Wampirze z życzeniem śmierci - mamy do czynienia z najbardziej podstawowym spośród totalnie podstawowych zajęć kojarzących się z artystycznymi uniesieniami, czyli z malarstwem.
Tytuł: Wampir z życzeniem śmierci
Tytuł oryginalny: Shinitagari no Vampire
Autor: Hibari Momojiri
Ilość tomów: 1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: yaoi, romans, dramat, supernatural
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)
Yuki Morioka żyje w cieniu swojego wielkiego ojca - nie jest to jednak stwierdzenie wyłącznie metaforyczne i odnoszące się do posiadania określonych talentów, a należy je rozumieć całkiem dosłownie. Młodzieniec jest bowiem aktywnie zmuszany przez swojego rodziciela do malowania obrazów pod jego dyktando i w jego stylu, by później móc zostać przypisanym na konto sławnego seniora. Obecny plan zakłada przygotowanie trzech zupełnie nowych, zachwycających obrazów na zbliżającą się nieuchronnie wystawę z okazji 30-lecia kariery Shuzo Morioki. Z oczywistych względów Yuki czuje się wyczerpany traktowaniem go jako zwykłe narzędzie, dlatego w wolnych chwilach wymyka się do znajdującej się nieopodal zrujnowanej willi, by uporządkować tam myśli, a przede wszystkim odpocząć od malowania zgodnie z tym, jak nakazuje mu to opresyjny ojciec. Traf jednak chce, że Yuki nie jest jedynym bywalcem tego miejsca, a gdy z wolna dopala papierosa, niespodziewanie słyszy łomot, po czym zauważa rozciągniętego w pomieszczeniu obok mężczyznę. Kiedy jednak do niego podchodzi, ten nagle nabiera niesłychanego wigoru, rzuca się na Yukiego, po czym... wbija się spiczastymi zębiskami w jego bladą od przepracowania szyję. Jak można się domyślić, nieznajomy okazuje się wampirem, jednak nie byle jakim, bo tak pięknolicym, że w Yukim odzywa się z dawna zapomniana chęć do malowania.
 |
Prosimy nie regulować odbiorników! Ten rozmyty logotyp tytułu to nie wada aparatu ani rozlana na tomik herbata, a celowy zabieg wydawnictwa!
|
Wątek Yukiego został całkiem nieźle zarysowany mimo zwartej formy komiksu - rozumiemy jego zagubienie i frustrację spowodowane opresyjnym zachowaniem ojca, ponieważ jest to problem, z którym sami często w ten czy inny sposób się stykamy. Oczywiście nie zawsze musi chodzić o presję wywołaną pretensjami rodziców, którzy widzą w dzieciach swoje młodsze kopie i planują im ścieżki kariery, oczekując w zamian bezwzględnego posłuszeństwa i wdzięczności, bo "przecież chcą dla nas jak najlepiej, a my się jeszcze guzik znamy na życiu". Równie dobrze toksyczni mogą być rówieśnicy, nauczyciele czy ludzie w robocie - słowem każdy głupi dziad, który sądzi, że innych ludzi da się programować wedle własnego widzimisię. W każdym razie nawet jeśli historia Yukiego pozbawiona jest jakichś finezyjnych detali czy potężnych retrospekcji, przez odnajdywanie podobieństw między znanymi nam dylematami a sytuacją głównego bohatera możemy sobie niejako z automatu "uzupełnić" przedstawianą narrację w naszych głowach.
 |
Ej, staruszku, nie przypisuj sobie wszystkich zasług - w końcu do tego tanga potrzeba jest dwojga
|
Tymczasem Leo - nasz tytułowy wampirek regularnie roniący łzy - został w tej opowieści potraktowany cokolwiek po macoszemu. Niby dowiadujemy się, że zdarzyło mu się zabić (zapić?) ukochaną osobę na śmierć, jednak poza pojedynczą wspominką nic więcej się na ten temat nie mówi. A czy przypadkiem kilka stron przed tym wyznaniem od samego głównego zainteresowanego nie pada wyjaśnienie, że osoba śmiertelnie wyssana przez wampira sama staje się wampirem i że za żadne skarby nie chciałby, aby Yuki skończył w ten sam parszywy co on sposób? Zresztą, takich podstawowych wątpliwości w stosunku do Leo nasuwa się znacznie więcej. W jaki sposób znalazł się w tej starej posiadłości na terenie należącym do Morioków, a być może i w samej Japonii (patrząc na to, że prezentuje cokolwiek mało azjatycki kanon urody)? Jak sam stał się wampirem? I od ilu w sumie żyje już lat? Tyle pytań, a znikąd odpowiedzi... Jasne, nie trzeba z tego robić od razu wielkiej epopei w dwunastu księgach spisanej, ale żeby być zainteresowanym postacią Leo, przydałoby się opowiedzieć o nim coś więcej poza nieustannym podkreślaniem faktu bycia wciórno głodnym oraz wcale nie mniej wzruszonym każdym nowo odkrytym zjawiskiem.
 |
Tak! Światło! Bo wy wampiry ponoć tak macie, że świecicie się niczym Edward ze Zmierzchu, prawda?
|
Pod kątem graficznym manga autorstwa Hibari Momojiri prezentuje się na plus. Nie jest to oczywiście poziom Scarlet Beriko czy Meguru Hinohary, co da się odczuć zwłaszcza w kontekście raczej mało wymyślnych teł, natomiast styl autorki bardzo pasuje do tej nieco sennej opowieści o niespełnionym artystycznie malarzu i zagubionym wampirze ze stuletnią luką w życiorysie. Poza tym kreska jest odrobinę niechlujna, ale w taki dobry, quasi-szkicowy sposób. Swoją drogą nie wiem, czy to kwestia totalnego przypadku, nieco jeszcze niedoszlifowanego warsztatu, czy może autorka planowała pierwotnie nieco bogatszą w wątki poboczne historię, ale z jakiegoś względu Leo i ojciec Yukiego są do siebie dość podobni (widać to zwłaszcza w następujących po sobie stronach, kiedy obaj panowie są ubrani w zwiewne płaszcze, mają związane w krótkie kitajce włosy i patrzą na obraz Yukiego). A co, jeśli to właśnie w tym tkwi sekret bytności wampira na terenie posiadłości Morioków? Bo tak naprawdę Leo jest jakimś dalekim przodkiem, pra-pra-pra-wujkiem czy inną wodą po kisielu Yukiego? Nie powiem, to by dodawało fabule całkiem ciekawej pikanterii możliwej do odnalezienia tylko przez naprawdę wnikliwych czytelników...
 |
A z tymi skargami to już proszę się kierować do pani autorki |
Zdecydowanie bardziej cenię sobie mangi w takim stylu jak Wampir z życzeniem śmierci niż jednotomówki skupiające się na miłosnych podchodach nieopierzonych nastolatków (jakkolwiek może śmierdzieć ode mnie sporą hipokryzją, bo przecież świetnie się bawię, oglądając w zimowym sezonie serię Sasaki to Miyano). Po prostu często kryje się w nich coś więcej niż tylko niemrawe próby uporządkowania burzy licealnych uczuć. Dorośli bohaterowie? Na plus. Dorosłe problemy? Kolejny plus. Soczysta konsumpcja związku? Bez mała milion plusów. Oczywiście należałoby polemizować, czy Hibari Momojiri faktycznie wycisnęła z wprowadzonych wątków wszystko, co się tylko dało - zwłaszcza w kontekście Yukiego, który ze swoimi rozterkami i przemocowym ojcem mógłby śmiało zasłużyć na miejsce w ekipie bohaterów Blue Period - ale hej, przynajmniej jest o czym dyskutować. A jeśli manga zmusza do myślenia, to jako dzieło kultury z pewnością spełniła swoje zadanie.
 |
A że z ojca jest prawdziwy wampir energetyczny, to niezłe nam się tu stadko potworów zebrało...
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze