Kto pod kim podsłuchy zostawia, ten sam w nie wpada - recenzja mangi Detektyw Sasaki (jednotomówka)

Kryminały, thrillery i wszelkiej maści opowieści o wyrafinowanych poczynaniach seryjnych morderców (i nie tylko) przeżywają ostatnio swój kolejny z rzędu renesans. Ciekawe, czy stało się tak za sprawą galopującego trendu na śledzenie dokumentów i podcastów z gatunku true crime? Może tak bardzo mamy dość rzeczywistych przekrętów wysoko postawionych polityków czy influencerów, że wolimy sięgać po te fikcyjne i banalnie proste do rozwiązania tajemnice? A co jeśli tak naprawdę nigdy - począwszy od pradziejów publicystycznych sensacji pokroju sprawy Kuby Rozpruwacza czy publikowanych w odcinkach przygód Sherlocka Holmesa - nie zgasła w nas fascynacja do rozwikływania zagadek popełnionych zbrodni? Tak czy inaczej nie wygląda na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić, czego dowodem są chociażby regularnie pojawiające się w ramach cyklu Jednotomówek Waneko mroczne seineny skupiające się na charyzmatycznych intelektualistach.


Tytuł: Detektyw Sasaki
Tytuł oryginalny: Tantei no Tantei
Autor: Keisuke Matsuoka (scenariusz), Hiro Kiyohara (rysunki)
Ilość tomów: 2w1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: seinen, akcja, dramat, tajemnica, kryminał
Wydawnictwo
: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)

Któż z nas nigdy nie pomyślał o tym, jak fajnie byłoby być super-detektywem, błyszczeć intelektem niczym skorpion w ultrafiolecie i choć raz powiedzieć kultowe "mordercą jest kamerdyner!"? Zapewne niewielu jest takich ponuraków, a na pewno nie należy do nich Kotoha Minemori - młode dziewczę, które zgłasza się do agencji detektywistycznej, by wzorem powieści kryminalnych tropić przestępców umykających wymiarowi sprawiedliwości. Rzeczywistość jest jednak kawałkiem paskudnie rozpisanej prozy życia, a Kotoha ze swoim naiwnym urokiem może liczyć co najwyżej na ciepłą posadkę w recepcji. Problem w tym, że dziewczyna liczyła również na pokój w hotelu pracowniczym, a tych recepcjonistkom raczej nie przydzielają. Szef agencji szybko zmienia wobec tego zamiary i prowadzi Kotohę do biura wewnętrznego, gdzie przedstawia nową pracownicę Renie Sasaki - działającej w pojedynkę pani detektyw, która zajmuje się... śledzeniem innych detektywów. Okazuje się bowiem, że nie każdy w tym fachu kieruje się kryształowo czystymi pobudkami, a niektórzy wręcz pasjami wykorzystują renomę swojego zawodu, aby tym skuteczniej parać się dobrze płatnym występkiem. Od tego momentu Kotoha będzie więc asystować Sasaki, poznając tę nieco ciemniejszą stronę bycia detektywem.

Naoglądało się za dzieciaka za dużo W11 i Kryminalnych, a potem wychodzą takie karierowe kwiatki...

Jakby mało było przemielenia przez wszystkie odmiany mediów dokonań Sherlocka Holmesa, tak historie o genialnych detektywach łączących w spójną całość bezsensowne na pierwszy rzut oka wskazówki to już prawdziwy chleb powszedni popkultury. Tymczasem - jak to doskonale pokazuje fabuła Detektyw Sasaki - profesja ta jest nie tylko mało wdzięczna, ale na dodatek naszpikowana brutalnością, podkładaniem sobie nawzajem świń i wykorzystywania ludzkiej naiwności. Nasz swojski Krzysztof R. (znany w pewnych kręgach jako Kwadratowa Czacha) jest tego podręcznikowym przykładem. Osadzenie wydarzeń tak blisko ziemi i regularne pakowanie głównej bohaterki w kolejne niebezpieczne zatargi okazało się więc prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Wprost nie mogłam oderwać się od lektury, jednocześnie czując nieprzyjemną gulę w gardle, gdy mimowolnie stawiałam samą siebie na miejscu Sasaki. Z jednej strony z całego serca chciałam, żeby dobro zatriumfowało, ale z drugiej doskonale wiedziałam, że nie chodzi tu wcale o szumnie brzmiącą, przereklamowaną sprawiedliwość, a całkowicie osobistą wendetę.

A prosto z mostu: z uśmiechem na ustach spuszczamy łomot nieuczciwej konkurencji

Co ciekawe, zanim zaczęłam czytać tę jednotomówkę, a jednocześnie dużo po tym, jak zapoznałam się z opisem przy okazji ogłaszania pakietu nowości, byłam święcie przekonana, że tytułowym detektywem jest... facet. Nic to, że na okładce widać postać o długich włosach i raczej smukłej twarzyczce - co jak co, ale fani mangi i anime wiedzą, że mężczyzn o androgynicznej urodzie (żeby nie powiedzieć, że trapów) jest w tym medium na pęczki. Dodatkowo w światowej popkulturze zawód rasowego, nieco ekscentrycznego detektywa rzadko kiedy bywa przypisywany paniom, a żeby nie sięgać daleko, wystarczy spojrzeć na ostatnio wydawane u nas mangowe kryminały. Piekło bez kwiatów? Facet. Moriarty? Facet. Pokój w kolorach szczęścia? Facet. Szlakiem chmur na północny zachód? Facet. No parówkowo że aż strach. A w nowej pozycji z cyklu Jednotomówek Waneko nie dość, że główne skrzypce gra twarda, charakterna i bardzo cwana kobieta, to asystuje jej również przedstawicielka płci niewieściej, o odpowiednim dla tego zadania poziomie naiwności.

O taką zjawiskową reprezentację w detektywistycznym fachu nic nie robiłam

Stali bywalcy mangowego fandomu doskonale znają już Hiro Kiyoharę, natomiast niedzielni czytelnicy powinni wiedzieć, że rysownik ten już od lat gości w Polsce, odpowiadając za rysunki m.in. w 4-tomowym Another od wydawnictwa J.P.Fantastica oraz kilku innych tytułach z cyklu Jednotomówek Waneko, takich jak Demon Grzechu oraz Słyszę twój głos. Trudno się jednak dziwić, że rysowane przez niego komiksy są tak często i gęsto u nas wydawane. Jego styl idealnie pasuje do niejednoznacznych, ponurych historii, w których liczy się surowa, quasi-realistyczna mimika postaci oraz perfekcyjne operowanie światłem i cieniem. Wszystkie wcześniejsze prace w ten czy inny sposób romansowały z motywami nadnaturalnymi i dlatego tym ciekawiej było zobaczyć, jak ten autor musiał się zmierzyć z bardziej przyziemną, ale nie mniej emocjonującą opowieścią o detektywach polujących na innych detektywów. Jedyne, czego można tu żałować, to że manga ta jest jedynie zwartą, czasami zbyt szybko przedstawianą kompilacją wydarzeń dziejących się pierwotnie na kartach powieści z 2014 roku o tym samym tytule (żeby było ciekawiej - tegoż samego duetu autorów).

No dobra, szefie, ale w takim przypadku odpala mi szef dodatkowe 500+ do premii motywacyjnej

Z pewnością nie każdemu ta dosadność świata przedstawionego czy realizm oprawy graficznej będzie odpowiadać, tym bardziej jeśli popkultura służy wam przede wszystkim jako eskapizm od codziennych zmartwień (być może nie tak poważnych jak trauma tytułowej bohaterki, ale wciąż wystarczająco paskudnych, bo przeżywanych naprawdę). Więc chociaż Detektyw Sasaki zasługuje w mojej opinii na uznanie oraz honorową statuetkę im. podkręconego wąsa Herculesa Poirot, to oczywiście nie ma nic na siłę, a oferta Jednotomówek Waneko oferuje dużo dobrego dla każdego. Niemniej warto przyklasnąć kolejnym takim projektom, bo Hiro Kiyohara radzi sobie o wiele lepiej jako ilustrator gotowych fabuł niż jako samodzielny twórca. No i kto wie, co przygotuje następnym razem? Pewnie prędzej czy później przekonamy się o tym na własne oczy.

Następnym razem dobrze się zastanówcie, jeśli będziecie chcieli palnąć, że miejsce kobiet jest w kuchni...

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Waneko.

Prześlij komentarz

0 Komentarze