Z utęsknieniem wypatruję dnia, kiedy to na naszym rynku zaczną tłumnie pojawiać się bardziej uniwersalne erotyki albo chociaż lekkie ecchi, które nie będą z miejsca obrażać inte... znaczy, w których znajdzie się tak samo dużo miłych rzeczy dla każdej z płci. Jasne, mamy Herezję miłości, mamy ładne (choć sporadyczne) piersi w takiej Opowieści panny młodej czy Emmie, mamy za sobą te lepsze tomy Kulinarnych pojedynków (Panie, świeć nad naszymi niemądrymi duszami przy BLUE arcu...) oraz Fairy Tail, no i mamy parę ciekawych inicjatyw w ramach Ośmiu Macek, które według mnie jeszcze nie są tym, co umie odpowiednio zrównoważyć fabułę oraz pikantne widoki. Ale póki co niczym ta manna z nieba spadła nieoczekiwanie zapowiedź jednotomowego, obyczajowego ecchi o sukkubach, z którymi o dziwo mogę się utożsamiać bardziej niż tylko przez solidarność (chyba) jajników...
Tytuł oryginalny: Shachiku Succubus no Hanashi
Autor: Gentsuki
Ilość tomów: 1 (z serii Jednotomówek Waneko)
Gatunek: shounen, ecchi, romans, komedia, fantasy, supernatural, okruchy życia
Wydawnictwo: Waneko
Format: 195 x 135 mm (powiększony)
Witajcie we współczesnym świecie, w którym istnieją sukkuby zbierające od mężczyzn energię życiową w zamian za serwowanie im w snach wszelkich możliwych przyjemności... Myślicie, że to fajna fucha? A skąd! Demon, nie demon, zachrzaniać w robocie trzeba jak wszędzie, a kto nie wyrabia przydziałowej normy, tego czekają nadgodziny aż do samego białego ranka! Z okrutną rzeczywistością wyzyskiwanego robola musi się mierzyć Lily, ponętna, urocza sukkubica, która mimo totalnego zmęczenia stara się dawać z siebie wszystko. I tak razu pewnego zdarza się, że Lily podczas poszukiwania kolejnego celu do wyssania trafia do pewnego ciasnego mieszkanka, w którym znajduje totalnie wypranego z sił młodego pracownika (tym razem ziemskiej) korporacji, niejakiego Tsutomu. Mogłoby się wydawać, że ktoś, kto nie ma czasu pomyśleć o nawiązywaniu relacji z realnymi kobietami, będzie zachwycony możliwością dania upustu swoim żądzom w wysokiej rozdzielczości snach... i rzeczywiście, Tsutomu daje upust. Głównie senności, pragnieniu popykania na nieużywanej dotąd konsoli i zjedzenia prawilnego domowego obiadku.
 |
BHPowiec płakał, jak ubierał
|
Już przy ogłaszaniu nowej puli Jednotomówek Waneko podzieliłam się na Facebooku spostrzeżeniem, że manga z opisu przypomina mocno Sewayaki Kitsune no Senko-san, które darzę bardzo cieplutkimi uczuciami. Jak się okazało po lekturze Sukkuba - dziś jeszcze bardziej podtrzymuje tę opinię. Oczywiście kluczową różnicą jest to, że w jednotomówce mamy do czynienia z mocno roznegliżowaną i hojnie obdarzoną sukkubicą, a nie lisim bóstwem przypominającym dziewczynkę w tak młodym wieku, że u wszystkich służb porządkowych w okolicy natychmiast powinien włączyć się odpowiedni alarm. Wszystko inne jest jednak praktycznie takie samo - poczynając od postaci biednego, zaniedbanego higienicznie salarymana, który dzień w dzień wypruwa z siebie żyły, przeobrażając się w potencjalną ofiarę skoku pod pociąg, a kończąc na podnoszącej na duchu fabule, gdzie kontakt z drugą osobą pozwala się życiowo ogarnąć i znaleźć cel lepszy niż tylko kilkugodzinny odpoczynek w ciepłym wyrku (nie, żebym deprecjonowała ciepłe wyrko (ciepłe wyrko rządzi)). Jasne, taki koncept daje mnóstwo okazji do żarcików i inscenizowania komicznych sytuacji, ale gdzieś tam pod spodem i co kilka rozdziałów przebija się słodko-gorzka prawda o świecie, w którym wyścig korpo-szczurów trochę wypacza myślenie o pojęciu zwykłego, ludzkiego szczęścia.
 |
Po pewnej ilości nadgodzin przestaje się zwracać uwagę na to, co komu skąd wyrasta i czy to jeszcze cosplay
|
Pomijając warstwę obyczajową, Sukkub i jej ciężka praca w korpo to także niezwykle przyjemne, nienachalne ecchi, które przypadnie do gustu każdemu koneserowi obłych wdzięków. Uważam to za bardzo sprytny wybieg, aby prezentować sukkuby jako mocno roznegliżowane dziewoje, ale jednocześnie kompletnie nie zwracać na ten fakt uwagi i tworzyć scenki w zupełnym oderwaniu od jakichkolwiek nieczystych myśli. Zresztą, największym kinkiem Tsutomu jest odpoczywanie, natomiast Lily mimo dzierżonego fachu jest bardzo niewinną demonicą, która może i by chciała nawiązać romantyczną relację, ale tak nie za szybko i z przyswojoną od Japończyków ostrożnością. Na drugim planie pojawia się jeszcze kilka innych sukkubic, ale one również są w swoich działaniach bardzo stonowane i profesjonalne - jedna edukuje wyraźnie nieletniego chłopca, aby nie sięgał zbyt wcześnie po zbyt dorosłe rozrywki, a inna jako reprezentantka drugiego filaru firmy obsługuje kobiety, zachowując się przy tym mega cool (aż szczerze pozazdrościłam jej klientkom). Więc niby jest tu pełno kadrów z ponętnymi, świadomymi swoich wdzięków demonicami... ba, już okładka wydaje się nad wyraz sugestywna... ale finalnie jest to tak naturalne, wplecione w fabułę i okraszone solidną dawką słodyczy, że chętnie przywitałabym całą kilkutomową serię właśnie w tym klimacie.
 |
W tym przypadku mobbing w pracy może nabrać zupełnie nowego znaczenia...
|
Manga ma bardzo ciekawą strukturę, którą łatwo zrozumieć po przeczytaniu krótkich autorskich podziękowań zamieszczonych na końcu tomiku. Otóż pierwotnie Sukkub ukazywał się w Internecie i dlatego pierwsze rozdziały przyjęły formę czterostronicowych, zabawnych historyjek (jestem prawie pewna, że ta charakterystyczna liczba jest mocno powiązana z Twitterem...). Od kiedy jednak historia zaczęła uderzać w nieco bardziej sentymentalne tony, autor zdecydował się rozbudowywać historie i coraz częściej poświęcał im po kilka-kilkanaście stron. Co jest jeszcze bardziej interesujące, to fakt, że w okolicach roku 2013 Gentsuki zaczynał karierę mangaki od... hentajców! Twierdziłam to już od dawna i tylko powtórzę mój pogląd - nie ma to jak autorzy, którzy swoje pierwsze rysunkowe szlify zdobywają na doujinach, czy to tych z zakresu yaoi, czy to hentai właśnie. W końcu nic tak dobrze nie uczy anatomii i interesującego kadrowania jak konieczność pokazywania... różnych... no, sami już dobrze wiecie czego. Z tego powodu w Sukkubie można zaobserwować ciekawą, choć pewnie nie do końca oczywistą rzecz - a mianowicie piersi przedstawionych tu bohaterek mają swój ciężar i bliską realizmowi sprężystość. Nie są tylko dmuchanymi, sterczącymi poziomo balonami, tylko zachowują się zgodnie z przysługującymi im prawami fizyki, które działają tym szczególniej, bo sukkuby nie noszą staników (te czarne kostiumy należy traktować bardziej jak naklejki lub nawet specyficzny rodzaj umaszczenia). Może to głupi detal, ale bardzo przypadł mi do gustu, bo wydaje się przejawem szacunku do kobiecego ciała, a nie tylko przesadzonym, wpędzającym w kompleksy wyobrażeniem.
 |
A teraz idź do sąsiedniego pokoju i się tam porządnie poszukaj!
|
Jak możecie się spodziewać, jeden tom to naprawdę niewiele, żeby zawojować świat złożoną fabułą, ale jak wspomina to sam autor - jemu samemu wystarczy, że czytelnicy będą mieli z tej mangi frajdę w przerwie od pracy. A teraz frajda w przerwie od pracy jest tym bardziej cenna, bo praca władowała nam się do domów i przesiaduje w nim praktycznie 24/7. Na Senko-san w Polsce raczej nie mam co liczyć (policja zbyt chętnie zapukałaby do moich drzwi), ale Sukkub i jej ciężka praca w korpo to godny, kompaktowy substytut przyjemnej mangi o zmęczonym automatyczną egzystencją pracowniku, którego w praktycznie ostatniej chwili ratuje nadnaturalne wsparcie ze strony blondwłosej dziewoi. To mega fajna, rozczulająca na wielu poziomach pozycja z zestawu Jednotomówek Waneko, która koniecznie powinna zasilić również wasze półki.
 |
Beztroski kemping, wersja dla oszczędnych i zapracowanych.
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze