Stara licealna miłość jednak nie rdzewieje - recenzja mangi Ostatnia gra (jednotomówka)

Trzeba przyznać, że jak wydawnictwo Dango upatrzy sobie jakąś BLkową autorkę, to stara się być jej wierne - było tak chociażby z Ranmaru Zariyą czy Hagi, dostąpiła tego zaszczytu Chise Ogawa (a będzie jej jeszcze więcej), a teraz do zasłużonego grona dołącza Yuu Minaduki. W poprzednim roku "zadebiutowała" na polskim rynku ciepłą, rodzinną opowieścią pod malowniczym tytułem Kiedy morska bryza tuli pisklę do snu..., a w tym ukażą się kolejne trzy tytuły, które wyszły spod jej rysowniczego piórka. Pierwszą z nich jest Ostatnia gra, której sequel - Świat do góry nogami - pojawi się praktycznie za momencik, bo już w połowie marca. Chyba nie można liczyć na bardziej dobitny sygnał, że coś musi być na rzeczy i że tworzone przez autorkę prace zasługują na jak najszybsze dostarczenie do rąk spragnionych czytelników, czyż nie?



Tytuł: Ostatnia gra
Tytuł oryginalny: Sayonara Game
Autor: Yuu Minaduki
Ilość tomów: 1
Gatunek: dramat, romans, okruchy życia
Wydawnictwo: Dango
Format: 182 x 128 mm (bez obwoluty, ze skrzydełkami)

Siostra Arimury, Nana, będzie niebawem zdawać egzaminy na studia, dlatego troskliwy starszy brat postanawia zorganizować jej korepetycje u dobrego kolegi z czasów średniaka. W ostatniej chwili kumpel musi się jednak wycofać ze zobowiązania, ale w zamian błyskawicznie załatwia równie kompetentne zastępstwo - a jest nim inny członek klubu baseballowego, do którego w liceum uczęszczał Arimura. Problem w tym, że ziomków o nazwisku Ito mieli w drużynie aż czterech, dlatego Arimura nie do końca pamięta, kim konkretnie jest ten przygaszony, małomówny jegomość, który przyszedł uczyć Nanę. Z czasem Arimura zauważa jednak, że za unikaniem kontaktu wzrokowego stoi coś więcej, a kiedy sam próbuje się zdystansować od Ito, ten reaguje znacznie żywiej jak na skrupulatnie stwarzane pozory. Nieco później, kiedy panowie przypadkiem spotykają się wieczorem na pobliskim placu zabaw, Ito wyjawia, że zawdzięcza Arimurze dużo więcej, niż zapominalski mężczyzna mógłby przypuszczać...

No tak, gdyby kózka nie skakała... to by przystojniaka nie rozkochała, hłe, hłe~

Gdyby manga miała być samodzielnym tworem tak jak wiele innych wydawanych ostatnio jednotomowych BLek, pewnie pochwaliłabym ją jako sympatyczny kawałek okruchów życia zmieszanego z rozsądną porcją dramatu. Jednocześnie historii o zakochujących się, zmęczonych nieustabilizowanym życiem salarymanach zaczyna być na naszym rynku niemal tak samo dużo jak komiksów traktujących o nastolatkach, dlatego trudno doszukiwać się tutaj jakiejś większej tematycznej unikalności. Na szczęście Ostatnia gra to pierwsza część odrobinę większego cyklu, a opowieść będzie kontynuowana w zapowiedzianym już przez Dango Świecie do góry nogami. Oczywiście nie zrozumcie mnie źle! Ostatnia gra to naprawdę fajna manga, jednak miło jest sięgnąć po coś, co nie kończy się na prostym, doskonale znanym "jak tylko wyznali sobie swoje prawdziwe uczucia, to zaczęli żyć długo i szczęśliwie". Nawet jeśli kontynuacja losów bohaterów będzie się wiązać z kolejnymi nieporozumieniami i docieraniem się w związku, to jednak wydaje się to całkiem atrakcyjne dla historii, aby wyjść poza bajkowy schemat i pokazać, że istnieje coś dalej, że każdego dnia trzeba się starać o to, by miłość dawała szczęście i bezpieczeństwo.

Co prawda wydukanie podziękowań zajęło kilka ładnych lat, ale hej - w końcu liczy się gest!

Bohaterowie w mangach Yuu Minaduki - a w każdym razie ci, którzy przyjmują rolę dominujących w danym związku - to naprawdę ciekawe przypadki. Z wierzchu wydają się chodzącymi ideałami, tymi przystojnymi, sympatycznymi, opiekuńczymi typami, ale gdzieś pod spodem zawsze kryje się ta znacznie mniej cnotliwa strona. W przypadku Arimury nie chodzi nawet o żadną celową dwulicowość. Wobec ludzi, z którymi ma dość powierzchowny kontakt, jest porządnym facetem o czystych zamiarach i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Tak naprawdę jednak posiada on więcej skaz na charakterku, niż się takiemu zapatrzonemu niczym w obrazek Ito może wydawać. Po pierwsze do tej pory rozstania spływały po Arimurze niczym po kaczce, co daje do zrozumienia, że w żaden związek nie był tak naprawdę mocno zaangażowany. Po drugie momentami wyłazi z niego straszny zazdrośnik, co nie zawsze ma odzwierciedlenie w czynach, ale w myślach - już często i gęsto. Po trzecie w swoich działaniach jest przerażająco bierny, co bierze się z faktu, że to inni zawsze walczyli o jego względy, a nie na odwrót. Nie wie więc, że on również musi wykazywać się inicjatywą, a nie tylko płynąć z prądem. Widzicie? Niby to tylko zwarta jednotomówka, a udało się w niej przedstawić postać tak wielowymiarową, że niejeden tasiemiec z Shounen Jumpa mógłby tego pozazdrościć.

Ano. Przy tym 15-stopniowym ciepełku można łatwo zapomnieć, że to wciąż luty

Podtrzymuję opinię o kresce Yuu Minaduki, którą wyraziłam przy okazji poprzedniej recenzji jej pracy. Autorka ma bardzo rozwinięty warsztat jeśli chodzi o kadrowanie i bardzo ją za to szanuję, choć twarze niektórych bohaterów potrafią być na dużych zbliżeniach odrobinę zbyt masywne. Niewątpliwą zaletą mangi - jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi - jest również brak cenzury. Jasne, jej istnienie bądź też brak nie wpływa na jakość historii, ale jednak miło się robi, gdy sceny seksu są pokazane z całym dobrodziejstwem męskiego inwentarza. Co warto jeszcze podkreślić, pikanteria jest tu dozowana z umiarem i we właściwych dla fabuły momentach, przez co ma się wrażenie, że seks stanowi ważne dla bohaterów podsumowanie rozwoju związku, a nie się od niego rozpoczyna. No i rzecz najważniejsza, która w BLkach zawsze mnie rozczula, a która jest niestety niezwykle rzadko eksploatowana - bohaterowie konsultują się na temat tego, kto ma być na górze, a kto na dole. Niby podział jest oczywisty od samego początku historii, a decyzja zostaje podjęta na przestrzeni kilku paneli, ale nawet tak krótka, zwarta scenka potrafi dobitnie pokazać dojrzałość, otwartość i troskę o drugą osobę. Czuć też, że podział ról jest efektem czegoś zupełnie naturalnego oraz że to wynika z charakterów postaci i ich życiowych doświadczeń, a nie tylko tego, że jeden jest niższy i nieco mniej barczysty.

Nowe? Nie! Wyprane w Perwollu!

Gdybym miała uszeregować jednotomowe yaoi, które wywarły na mnie największy wpływ, Ostatnia gra raczej nie wskoczyłaby na ścisłe podium, ale wciąż pozostaje pozycją solidną i wzorowo rozplanowaną pod kątem historii. O, to coś idealnego do sprezentowania osobie, która jest gdzieś na początku swojej przygody z BLkami, ale wyszła już poza bezpieczne wody "shounen-ai" i szuka nieco dojrzalszej opowieści z dorosłymi bohaterami. Skupienie się na psychice postaci i dozowanie scen seksu tak, aby stanowiły naturalne uzupełnienie fabuły (a nie pretekstową fabułę samą w sobie) to silne punkty tej pozycji, które z pewnością przypadną do gustu czytelnikom szukającym spokojnego, dobrego romansu.

Serce kontra portfel na widok każdej nowej zapowiedzi BLki od Dango

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Dango.

Prześlij komentarz

0 Komentarze