A przecież wszystko jest dla ludzi! - recenzja mangi Sekret Madoki (jednotomówka)

Wydawnictwo Dango zagospodarowało ostatnio całkiem wartościową niszę, bo regularnie zdarza im się wydawać tomik jakiejś mangi, która w ten czy inny sposób porusza kwestię akceptowania własnej tożsamości oraz ubierania się w to, co się chce, a nie co narzuca otoczenie. Jest to oczywiście ważny wątek dla głównych bohaterów serii Kompleks sąsiada, ale podobną postać można było znaleźć także w Naszych marzeniach o zmierzchu, gdzie młody, uczęszczający zaledwie do podstawówki chłopak - Misora - spędzał czas w Przystani, przebierając się w damskie ubrania. I właśnie w tym zdaniu kryje się pewna subtelna, trudna do zrozumienia przez ogół społeczeństwa kwestia, bo przecież nie zawsze chodzi o to, żeby "przebierać się za dziewczynę", tylko "przebierać się w dziewczęce ubrania". A to dla osoby zainteresowanej jest bardzo, baaaardzo duża różnica. Zresztą, temat ten wdzięcznie omawia również najnowsza propozycja przygotowana przez ekipę Klusków, czyli Sekret Madoki.


Tytuł: Sekret Madoki
Tytuł oryginalny: Madoka no Himitsu
Autor: Deme Kingyobachi
Ilość tomów: 1
Gatunek: komedia, dramat, gender bender, okruchy życia
Wydawnictwo: Dango
Format: 182 x 128 mm (bez obwoluty, ze skrzydełkami)

Madoka Yamada przenosi się do nowej podstawówki, gdzie pragnie zaprzyjaźnić się z całą masą koleżanek i kolegów. Jednocześnie jest zmuszony ukrywać pewien sekret, a mianowicie słabość do słodkich akcesoriów i dziewczęcych ubrań. Poprzednim razem, kiedy jego zainteresowania wyszły na jaw, spotkał się z mocno nieprzychylnymi (łagodnie mówiąc) komentarzami pod swoim adresem, dlatego tym razem zamierza pokazywać się wszystkim od jak najbardziej cool strony. W końcu jest chłopcem, a chłopcy powinni być cool i ekstra, prawda? A jednak jego klasowy debiut z pewną rezerwą obserwuje Itsuki, rozczochrany mruk zajmujący ławkę na prawo od Madoki. Na dodatek szybko okazuje się, że Itsuki nie tylko dzieli z głównym bohaterem klasową przestrzeń, ale zamieszkuje również sąsiadujący do Yamadów dom. Tam natomiast dochodzi do nieoczekiwanej konfrontacji, kiedy Madoka - ubrany w przygotowaną przez starszą siostrę sukienkę - natrafia na Itsuki oraz bliźniaczo podobnego z twarzy starszego chłopaka, który... nazywa ją swoją siostrą!

Manga świetnymi ubraniami stoi, to i powierzchnia okładki oraz pocztówki musiała okazać się mięciutka jak kaszmirowy sweterek.

Kiedy usłyszy się o motywie przewodnim Sekretu Madoki, z automatu można tu pomyśleć o Kompleksie sąsiada w wersji chibi. Nie jest to porównanie zupełnie od czapy, jednak należy zaznaczyć, że nie ma tu ani grama romansu, a dziecięcy bohaterowie są nośnikiem jednej, bardzo prostej, uniwersalnej myśli, że fajnie jest nosić takie ubrania, jakie się lubi i przecież nie ma w tym nic złego (oczywiście dopóki nie biegasz w pełnym negliżu, ale tak poza tym to spoko). W ogóle to ciekawa sprawa, że na obecnym poziomie rozwoju współczesnej kultury kobietę ubierającą się jak facet uznaje się w najgorszym przypadku za niechluja albo babochłopa (a często nawet nie, bo kobietom wypada eksperymentować z modą), natomiast chłopak zakładający sukienki to coś obrzydliwego, nieprzyzwoitego, wynaturzenie jakieś czy ki poczwara... Słowem - nie dorośliśmy jeszcze do momentu, kiedy ubrania są zwykłym przedmiotem użytkowym, czyli powinny być uniwersalnie dla każdego. Dodatkowo Itsuki wskazuje na inną ważną kwestię, a mianowicie takim samym piętnem są naznaczone zainteresowania i pasje, wciąż przypisywane tylko jednej lub drugiej płci bez żadnego sensownego uzasadnienia. Przecież do grania w piłkę nożną potrzeba tylko dwóch zdrowych nóg, a takowe - co powinno być powszechnie wiadome - mają zarówno dziewczynki, jak i chłopcy. Znów do zbierania uroczych maskotek wystarczy zasobny portfel, a nie cokolwiek, co dynda lub nie dynda między udami. I dlatego właśnie na przykładzie dwójki małych bohaterów zostaje nam bardzo zgrabnie i bez dodatkowych podtekstów pokazane, że wszystko jest dla ludzi, a piętnowanie kogoś z powodu uprzedzeń to tylko nasz brzydki i pełen zaślepienia nawyk.

I tak po dziś dzień zazdroszczę mojemu bratu, że dostał na święta zarąbisty samolot z Lego...

Ogromnie przypadła mi do gustu kreacja Madoki. Trudno się dziwić jego przerażeniu przed ponownym odrzuceniem, szczególnie że poprzednim razem do zaszufladkowania wystarczyło samo stwierdzenie, że uważa pluszaka za "słodkiego" - a przecież prawdziwi faceci mogą używać tego słowa co najwyżej w kontekście jedzenia, bo inaczej zostaną z marszu napiętnowani. Tymczasem Madoka potrafi się zachowywać dojrzalej niż niejeden dorosły którejkolwiek płci: przeprasza, gdy popełni błąd, kocha swoją siostrę i pociesza ją, gdy ta ma wyrzuty sumienia, jest pełen empatii w stosunku do Itsuki, stara się ją bronić, ale nie dlatego, że to rola mężczyzn, tylko po to, bo chce być jej przyjacielem, na którego pomoc dziewczynka może zawsze liczyć. Czy wobec takich wartości naprawdę znaczenie ma to, co ktoś robi w wolnym czasie albo czy uważa coś za kozackie, czy za milusie i plusie? No właśnie. Ani troszeczkę. Liczy się to, jakim się jest człowiekiem i ten egzamin Madoka zdaje wzorowo. Znów Itsuki ma problem z tym, że od dłuższego czasu ukrywa w zbroi zobojętnienia i choć czasami bywa przez to bardzo nieprzyjemna, to jednak jest to po prostu reakcja obronna na uszczypliwości ze strony innych dzieciaków z klasy. Dlatego też jej znajomość z Madoką była tak bardzo potrzebna, ale nie tyle do zaakceptowania siebie, bo to Itsuki już dawno zrobiła, ile do stworzenia mostu łączącego ją z otoczeniem - wtedy dopiero głupie niedomówienia i stereotypy mogły zostać zastąpione próbą dialogu i wzajemnego zrozumienia.

Sztama z rana jak śmietana!

Oprawę wizualną można określić tylko jednym słowem - przesłodka. Urocze są twarzyczki postaci, śliczne są pomysły na noszone przez bohaterów stroje, cudny jest sposób kadrowania i stosowane rastry, pełne sympatycznych kwiatuszków i sparkli. Gdyby papier mógł przyjmować kalorie, to jestem pewna, że tomik Sekretu Madoki miałby ich co najmniej z milion. Najbardziej jestem jednak pod wrażeniem wymyślenia designów Madoki i Itsuki. Madoka w sukienkach i wstążkach wygląda obłędnie i niech mnie kule biją, jeśli taka Tomoyo z Cardcaptor Sakura nie oszalałaby na punkcie tworzonych przez starszą siostrę bohatera ubrań. Z drugiej strony Madoka idący do szkoły w zabawnych T-shirtach i luźnych ogrodniczkach prezentuje się jak takie małe książątko, co to za kilka lat niczym Yuki z Fruits Basket utknie w centrum klasowego haremu (czego mamy mały teaser w szkicach umieszczanych pomiędzy kolejnymi rozdziałami). Słowem, jest uniwersalnie słodki i aż zazdrość bierze na tak wszechstronną urodę. Znów jeśli chodzi o Itsuki, to nie mieliśmy okazji podpatrzeć ją w żadnych "typowo dziewczyńskich ciuchach", a przez fakt posiadania dwóch niezwykle podobnych do niej braci nie sposób nie widzieć w niej zawadiackiego chłopca. Niemniej autorka także i ją wyposażyła w unikalne atrybuty - jak sympatyczne piegi, długaśne nogi i masę malującej się na twarzy determinacji - które sprawiają, że Itsuki jest po prostu sobą i pozostaje w tym fachu zdecydowanie najlepsza.

Obecnie trwająca wojna o Cyberpunka potwierdza, że najbezpieczniejszą opcją konsolową pozostaje Nintendo Switch.

W podejmowanym temacie manga działa bezbłędnie właśnie dlatego, bo jej bohaterami są dzieci - podejrzewam, że gdyby chodziło o nastolatków czy dorosłych ludzi, motyw "lubienia tego, co się chce i szanowania tego, że ktoś coś lubi" mógłby skryć się w cieniu poszukiwań własnej tożsamości czy seksualności. A tak tomik skupia się na dość prostym przekazie, przypominając czytelnikowi o potrzebie tolerancji i empatii wobec drugiego człowieka (czego ostatnio brakuje wszystkim jak na lekarstwo). Historia jest oczywiście prosta, zwarta i może odrobinkę naiwna, ale dokładnie tego tu było potrzeba, szczególnie że pozycja jest warta polecenia zarówno starszym, jak i młodym czytelnikom. Uważam nawet, że koniecznie trzeba podsuwać najmłodszych takie mangi jak Sekret Madoki, żeby móc przekazywać im wzory dobrych wartości i pielęgnować bezcenną, dziecięcą otwartość.

Tylko tak w ramach rozsądku, wiesz... żebyś nie chodziła od razu w pidżamie po szkole...

Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu Dango.

Prześlij komentarz

2 Komentarze

  1. Właśnie zastanawiałam się, co by tutaj dzisiaj poczytać i chyba właśnie padnie na "Sekret Madoki". Trzeba mi czegoś uroczego i niewymagającego zbytniego skupienia, a to wydaje się być idealne. :D
    A co do popylania w piżamkach to przez to, że są niektóre takie ładne i porządne to, nikt nie zwróci uwagi na to, że to ubranie służy do spania. Serio. Jak poszłam w górze od piżamy na wykład, na który zaspałam to żodyn się nie kapnął XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, "Sekret Madoki" jest krótki, ale taki miło krótki i miło słodki. No i zawsze to coś innego od jednotomowych BL, gdzie setting może i czasem bywa różny, ale już układ historii - ciągle ten sam ^^"
      Z piżamkami to się nawet bardziej niż bardzo zgodzę, bo sama ostatnio kupuję komplety, z których koszulkę biorę do normalnego użytkowania, a do spania przerzucam jakąś starą, rozciągniętą lub z dziurkami (bo i tak nikt tego nie widzi) XD

      Dziękuja za komcia i kajam się za późną odpowiedź - podsumowania i zapowiedzi sezonu jak zawsze mocno mnie przygniatają pod koniec roku v.v

      Usuń