Zacznę raczej nietypowo, bo od anime, które nie jest co prawda bezpośrednio związane z recenzowaną tu pozycją, ale ma swój niebagatelny wkład w historię. Tak się bowiem złożyło, że oglądam dużo sezonowych anime, a studio MAPPA odpowiada obecnie za adaptację koreańskiego webtoonu o turnieju sztuk walk znanego jako The God of the High School. Podczas oglądania szóstego odcinka wspomnianej serii naszła mnie jednak pewna przykra refleksja, że lubiane dawniej studio ostatnimi czasy okrutnie rozmienia się na drobne, wpychając do animacji coraz więcej reżyserskich uproszczeń czy topornego CGI (którego apogeum osiągnęło w niedawnym Listeners!, a i brak konkretnej decyzji kreatywnej wcale nie pomogły przy tworzeniu Dorohedoro czy Inuyashiki). A przecież - jak to zgodnie uznałyśmy z jedną znajomą, która właśnie zaczęła wracać po przerwie do oglądania chińskich bajek - wcale nie tak dawno temu emitowane Kakegurui było swoistą perełką MAPPY, pełną soczystych barw i zapadających w pamięć scen! Ach, gdzie się podziały te ładne bajki, kiedy są potrzebne...
W sumie? Jak to gdzie? Na kartach wydawanej w Polsce mangi, oczywiście.

Tytuł: Kakegurui - Szał hazardu
Tytuł oryginalny: Kakegurui
Autor: Homura Kawamoto (scenariusz), Toru Naomura (rysunki)
Ilość tomów: 13+
Gatunek: shounen, tajemnica, psychologiczny, szkolne życie, dramat
Wydawnictwo: Waneko
Format: 175 x 125 mm (standardowy)
Brawurowa gra Yumeko zaczyna coraz częściej dawać się we znaki kolejnym członkom szkolnego samorządu, choć jedyną osobą, na której cała ta heca nie robi specjalnego wrażenia - a nawet wydaje się szczerze bawić - jest sama przewodnicząca Kirari. Kiedy jednak przewodnicząca w tajemniczych okolicznościach opuszcza Akademię na tydzień, pozostali u władzy uczniowie decydują się wykorzystać sytuację i utemperować hazardowe zapędy Yumeko. Po Nishinotoin i Ikishimie w szranki z nową uczennicą stanie Yumemi Yumemite, urocza, podbijająca serca fanów idolka Yourtube'a, a zarazem szefowa działu PR samorządu. Plany Yumemi są całkiem dalekosiężne, bo w razie przegranej Yumeko nie tylko zamierza ona upodlić przeciwniczkę i wyssać ją do cna z pieniędzy, ale planuje także wciągnąć ją w showbiznes, by jako zespół zająć pierwsze miejsca list przebojów w Japonii, a potem wybić się aż do samego Hollywood. Ktoś jednak wykorzystuje całą sytuację i sabotuje działania Yumemi, potajemnie przekazując Yumeko obciążające idolkę dowody...
 |
Kiedy byłaś tak blisko, ale zamiast trójki wypada ci "tylko" pokerowa para...
|
Najnowsze trzy tomy są niezwykle ciekawe pod względem konstrukcji serii, ponieważ każdy z nich przedstawia spójną, zamkniętą potyczkę skupioną na grze z jednym konkretnym przeciwnikiem (przy okazji świetnie stopniując stawkę od przystawki w postaci sprowadzenia do parteru kolejnej pomniejszej członkini samorządu aż po słodki deser, w który angażuje się sama przewodnicząca). O ile recenzowane nieco wcześniej serie takie jak Mistrz romansu Nozaki czy Vigilante można czytać w pełni dowolnie, dzieląc każdy tomik wedle uznania oraz posiadanego czasu, tak nie ukrywam, że Kakegurui przez cały czas trzyma czytelnika za gardło i nie pozwala oderwać się od lektury, póki nie pochłonie on całego woluminu. Duet autorów wykonuje niesamowitą robotę, tworząc wymyślne gry hazardowe, które z jednej strony są wytłumaczone w bardzo przystępny sposób, ale z drugiej pozostawiają szerokie pole do popisu, by jedna bądź druga strona pozwoliła sobie na małe szachrajstwo lub ciężką psychiczną manipulację. Idealnie komentuje to Suzui w tomie szóstym, który zauważa, że tak jak Yumeko jest uzależniona od hazardu, tak on sam (a przy okazji również czytelnicy) stał się uzależniony od oglądania Yumeko i fundowanych przez nią niezwykłych zwrotów akcji.
 |
Potrzebujemy ciebie na czwartego do naszego stołu brydżowego!
|
Szósty tom zamyka pewien większy arc, który z braku fachowej nomenklatury można określić mianem "skopania tyłków największym koksom w szkole", a na ostatnich stronach zostaje wprowadzona zupełnie nowa obsada, którą widzowie anime poznali w drugim sezonie (za wyjątkiem Rei Batsubami, która jest oryginalną postacią stworzoną na potrzeby telewizyjnej produkcji). Na tym etapie jest to o tyle niezbędne, ponieważ praktycznie cały samorząd pokazał już swoje możliwości i trzeba przyznać, że większość z nich w ten czy inny sposób nie sprostała oczekiwaniom Yumeko. Dla samej Kirari jest to natomiast idealna okazja, aby wynieść grę na jeszcze wyższy poziom, a stawiając na szali najważniejsze stanowisko w Akademii udaje jej się sprowokować uczestników wyborów do otwartej, jeszcze bardziej zaciekłej walki niż miało to miejsce za kulisami do tego momentu historii. W końcu uprawianie hazardu o wysoką stawkę jest najbardziej emocjonujące, nieprawdaż? Od tego punktu manga zacznie się stopniowo różnić od anime, gdzie Rei grała istotną, jeśli nie kluczową rolę, a jaki będzie ostateczny wynik tej Gry o fotel - będę z niecierpliwością śledzić w kolejnych tomikach serii.
 |
Suzui Złotousty, czyli zwięzły komentarz na temat wyższości niejednoznacznych antybohaterek nad nudnymi, kryształowymi protagonistkami.
|
Kakegurui to jedna z tym mang, której niesamowity potencjał tkwi przede wszystkim w kresce. Oczywiście nie odbieram kunsztu takim pozycjom jak Opowieść Panny Młodej, Atelier Spiczastego Kapelusza, debiutującym na polskim rynku pracom Aki Irie czy tym podobnym, ale jest w tutejszej oprawie graficznej coś niezwykle hipnotyzującego. Wydaje się, jakby projekty postaci balansowały na cienkiej linii bycia mangowo uroczymi (świetnie pokazuje to przykład Yumemi i jej kjutaśne gwiazdki w oczach) a po prostu dosadnie realistycznymi (tu: wszyscy młodociani hazardziści wyskakujący z grubej forsy). Cieniowanie, gra świateł, dokładność w rysowaniu detali... no i to skupienie na oddaniu całej brzydoty mimiki, gdy w grę - dosłownie i w przenośni - idą najniższe ludzkie instynkty. Gdyby Toru Naomura został poproszony o narysowanie pełnoprawnego horroru, to jestem pewna, że nie miałby z tym najmniejszego problemu, bo już w Kakegurui zdarzają się momenty, których nie powstydziłaby się sama Sadako z Ringu. Dodatkowa drukarnia spisuje się tu na złoty medal, ponieważ mimo niesamowitego nasycenia czernią zastosowany papier cierpliwie znosi wymysły autorów i nie przesącza tuszu na drugą stronę. Co ciekawe, dopiero przy tomie piątym zauważyłam, że grzbiety mangi wcale nie stworzą standardowej "zebry", a paski bieli będą się co etap zwiększać o jeden - zupełnie jakby nawet w tej drobnej rzeczy autorzy zapragnęli zakpić sobie z oczekiwań czytelników, tak jak Yumeko często kpi z próbujących ją przechytrzyć przeciwników.
 |
Każdy orze jak może, a niektórzy po prostu decyzują się na błyskawiczny płodozmian.
|
Za każdym razem przy lekturze Kakegurui bawię się niczym wypuszczony na trawnik corgie i wcale nie przeszkadza mi fakt, że mniej lub bardziej pamiętam wszystkie te pojedynki z obu sezonów anime. Można nawet powiedzieć, że jest to pewna zaleta, bo skoro znam już jako tako zarys reguł lub kluczowe zwroty akcji, to mogę mocniej skupić się na toku rozumowania postaci czy na detalach rozgrywek (nie wspominając już o tym, że o wiele lepiej ogarnia się te zwariowane gry po polsku niż po angielsku). Minusem anime było też to, że miało odgórnie narzucone tempo, często dość szybkie, więc bez regularnego pauzowania wielu rzeczy nie dało się zwyczajnie wyłapać. W mandze na szczęście sama jestem sobie panem i władcą przewracania stron, dlatego każdemu trikowi poświęcam odpowiednio dużo czasu (lub mało, jeśli wszystko jest całkowicie jasne). Więc choć studio MAPPA wykonało kawał świetnej roboty przy swojej produkcji, to zachęcam do sięgnięcia po mangę, o ile oczywiście lubicie tęgie mózgowe bitwy na miarę bohaterów Death Note'a.
 |
Oho! Death flag na miarę hazardowych możliwości.
|
Za udostępnienie mangi serdecznie dziękuję wydawnictwu
Waneko.
0 Komentarze